O sprawie powiadomił nas lekko zdumiony treścią ogłoszenia Czytelnik, który na korytarzu sądowym Sądu Rejonowego w Szczecinku znalazł oficjalne ogłoszenie wzywające do odbioru depozytu. Nic nadzwyczajnego, w toku wielu postępowań zabezpieczone są np. dowody, które trafiają do sądowego depozytu i po zakończeniu sprawy wracają (o ile sąd nie postanowi inaczej) do właścicieli. Sęk w tym, że tym razem sąd wzywa do odbioru... butelki po wódce Finlandia.
- Jak sądzę, pustej –
dziwi się nasz Czytelnik.
- Trochę to dziwne, bo butelka przedstawia wartość bliską zeru, a cała procedura jest kosztowna i pracochłonna.
Na dodatek z ogłoszenia można się dowiedzieć, że butelka była w depozycie od roku 2017 i – o ile wcześniej nie zgłosi się po nią właściciel lub inna osoba uprawniona po okazaniu stosownych dokumentów – będzie w nim jeszcze przez trzy lata. Dopiero potem nastąpi likwidacja depozytu przez przejście praw na rzecz Skarbu Państwa. - Jak sądzę, będzie wówczas zniszczona, co będzie jeszcze musiało być potwierdzone przez komisję protokołem - dodaje rozmówca.
Należy się spodziewać, że po depozytową flaszkę nikt się nie zgłosi, bo zgodnie z przepisami musiałby pokryć koszty jej przechowywania i utrzymania w należytym stanie (plus koszty zawiadomień i poszukiwań właściciela) ponosi ów uprawiony. Gdyby jednak chciał odebrać rzeczoną butelkę, to musi się zgłosić do szczecineckiego sądu do pokoju 110. Ma na to trzy lata...
- Takie rzeczy się zdarzają i taka jest procedura niezależnie od wartości przedmiotu, jaki trafi do depozytu np. jako dowód czy przedmiot znaleziony na miejscu przestępstwa przez policję np. przysłowiowy niedopałek papierosa –
mówi mecenas Mirosław Wacławski, adwokat ze Szczecinka.
- Jeżeli oczywiście znalazł się w protokole. Można jednak orzec jego przepadek już na etapie postępowania przygotowawczego w prokuraturze, zwykle jednak decyzję co do depozytu zostawia się sądowi, który w wyroku ustala co z zrobić: zwrócić właścicielowi czy orzec przepadek. Z tą drugą możliwością wiązały się jednak głośne historie krytykowane przez media, gdy sąd orzekał przepadek i zniszczenie np. podrobionej odzieży znanych marek. Padały głosy, że można ją np. przekazać potrzebującym lub domom dziecka. Gdy sąd postanowi, że rzecz z depozytu ma wrócić do właściciela, to urzędowa machina jest już puszczona w ruch.
Mirosław Wacławski dodaje, że taki sam tok postępowania dotyczy rzeczy o dużej wartości, jak i rzeczy bezwartościowych. - Prawo to prawo i trzeba je stosować, choć na logikę wydaje się, tak jak wypadku tej butelki, absurdalne – mówi. - Choć Ministerstwo Sprawiedliwości mogłoby przepisy zmienić tak, aby były bardziej życiowe i nie obciążały pracą pracowników sąd, a kosztami nas wszystkich podatników.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?