Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cztery dekady współpracy Szczecinka i Noyelles sous Lens. Nie zawsze było kolorowo [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Prestiżowy konkurs języka francuskiego w szczecineckim ogólniaku był za sprawą Ryszarda Bruderka, lata 70.
Prestiżowy konkurs języka francuskiego w szczecineckim ogólniaku był za sprawą Ryszarda Bruderka, lata 70. Kronika I LO Szczecinek
Mija 40 lat od nawiązania współpracy między francuskim Noyelles sous Lens a Szczecinkiem, co w czasach Polski Ludowej nie było oczywistością. Nie będzie to jednak sielankowa opowieść, bo między miastami partnerskimi nie zawsze układało się znakomicie. Jak to w rodzinie.

Tak po prawdzie, to trudno wskazać dokładną datę rozpoczęcia współpracy z Szczecinka z francuskim miastem Noyelles sous Lens. Czy było nią podpisanie 4 kwietnia 1984 roku stosownego porozumienia, czy też zgoda Ministerstwa Administracji z czerwca 1983 roku na jego parafowanie? Czy też może wiosenna wizyta szczecineckich oficjeli w Noyelles i jesienna francuskich w Szczecinku w roku 1983, gdy ustalano szczegóły porozumienia? A może jednak lata 70. gdy rozpoczęto wymianę językową za sprawą Jeana Cattanta z Ramberviellers wyróżnionego honorowym obywatelstwem Szczecinka? Nie sposób tu też nie wspomnieć o znakomitej pracy jaką wykonywał w szczecineckim ogólniaku wyśmienity romanista Ryszard Bruderek, który organizował we współpracy z ambasadą francuską prestiżowe konkursy językowe. W czasach PRL wykształcił kilka pokoleń młodych ludzi, którym znajomość francuskiego otworzyła drogi kariery zawodowej.

CZYTAJ TEŻ:

Faktem jest bowiem, że oficjalne związki obu miast poprzedziły po prostu zwykłe, rodzinne i przyjacielskie kontakty mieszkańców. Nie bez znaczenia był przy tym oczywiście fakt, że Noyelles sous Lens, niewielkie miasteczko północnej Francji w departamencie Nord pas de Calais, przez dekady żyło z wydobycia węgla. W latach międzywojennych w tamtejszych kopalniach pracowało bardzo wielu emigrantów z Polski. W Szczecinku także mieszkała rodzina Juskowiaków, która reemigrowała do Polski z Francji. Dziś, gdy od dawna górnictwa we Francji już nie ma, wciąż życie tam wielu potomków dawnych emigrantów, a polsko brzmiące nazwiska są wciąż często spotykane. Trzeba także wspomnieć o roli, jaką odegrał w nawiązaniu współpracy nieżyjący już Jerzy Musiał, wówczas dyrektor Biura Urządzania Lasów i Geodezji Lasów, w XXI wieku szef Rady Miasta, a swego czasu prekursor współpracy z Noyelles.

POLONUS Z POLAKIEM ZAWSZE SIĘ DOGADA

I właśnie polonijna nić współpracy, najpierw językowej i towarzyskiej, stała się zaczynem oficjalnych kontaktów Szczecinka i Noyelles. Co wcale taką oczywistością nie było, bo w Polsce Ludowej współpracę z krajem zachodnimi koncesjonowano pod okiem Służby Bezpieczeństwa. Wyjazd na Zachód – nawet oficjalnej delegacji władz komunistycznych – musiało poprzedzić odpowiednie esbeckie rozpoznanie, od którego zależało, czy ktoś w ogóle dostanie paszport. Wizja pozostania w kraju zachodnim (a zza żelaznej kurtyny oddzielającej kraje demoludów od państw kapitalistycznych starali się uciec na każdy możliwy sposób) spędzała esbekom sen z powiek. Przed wyjazdem – a szczególnie po powrocie – SB przeprowadzało rozmowy z członkami delegacji, aby dowiedzieć się „co na Zachodzie piszczy” i czy tamtejsze służby, aby nie próbowały kogoś do współpracy, niekoniecznie polonijnej, skłonić.
Być może zapalenie zielonego światła dla współpracy z Francuzami ułatwił także fakt, że I sekretarz PZPR w latach 70. Edward Gierek pracował przed wojną i w jej trakcie w kopalniach w Francji i Belgii. A w górniczym regionie Nord pas de Calais silne były wpływy francuskiej partii komunistycznej.

Tak czy inaczej, urzędowe czynniki zgodę na wyjazdy dały, tak samo, jak na podpisanie porozumienia. Stało się to za rządów ówczesnego naczelnika Józefa Kowalczyka i mera Noyelles Ferdnanda Cuvelliera (był merem w latach 1977-2000), którzy złożyli podpisy pod wspomnianym porozumieniem 4 kwietnia 1984 roku. Notabene warto dodać, że syn naczelnika Krzysztof Kowalczyk, który ukończył romanistykę, do dziś kontynuuje tradycję, jest tłumaczem i pomaga w organizacji wyjazdów do Francji i rewizyt w Polsce.
Umowa była ramowa – zakładała wymianę kulturalną i sportową, wyjazdy turystyczne i wypoczynkowe i odwiedziny oficjalnych delegacji. Cały czas musimy mieć z tyłu głowy świadomość, jakie to były czasy. Byliśmy w Układzie Warszawskim, NATO i Zachód to śmiertelny wróg (cóż, w Rosji nic się nie zmieniło), nasza armia w razie wojny miała szturmować Danię, a Bornem Sulinowie i Szczecinku stacjonowała cała sowiecka dywizja. Polska była za żelazną kurtyną, za którą władze komunistyczne obywateli wypuszczały nader niechętnie. Nawet nie sposób porównać tego z dzisiejszymi realiami.

SZOK NA ZACHODZIE

Do końca PRL współpraca Szczecinka i Noyelles sous Lens kwitła. Jeździły tam zespoły taneczne, drużyny piłkarskie, zespoły folklorystyczne. Dla wielu młodych ludzi była to pierwsza w życiu okazja zobaczenia „zgniłego Zachodu”. No cóż, nie da się ukryć, że był to szok.

- Pojechaliśmy do Francji, jako piłkarska reprezentacja ogólniaka, wszystkie wizy w ambasadzie załatwiał nam świętej pamięci Izydor Fabiszak, nasz matematyk –

wspomina dziś burmistrz Szczecinka Daniel Rak. - Wygraliśmy 11:0 i baliśmy się, że nas już więcej nie zaproszą. Największe wrażenie zrobiły na mnie pełne półki w sklepach, bo przecież wtedy w Polsce nic nie było. Mieszkałem u rodziny Wojciechowskich, ich dzieci już po polsku nie mówiły, ale oni świetnie. Gdy zabrali mnie do marketu Auchan to nie mogłem uwierzyć, że są tak zaopatrzone sklepy. Na nic nie było mnie stać, polska pensja to była równowartość 20 dolarów. Pamiętam, jak z kolegami zebraliśmy z kolegami trochę franków od Francuzów. Po powrocie oddałem to ojcu, który akurat budował dom i wystarczyło mu na kupienie blachy do pokrycia dachu.

Zaraz po przełomie roku 1990 i pierwszych wolnych wyborach samorządowych nowa ekipa w Szczecinku z śp. burmistrzem Marianem Golińskim miała sporo innych zmartwień niż współpraca z Francuzami. I paradoksalnie po zmianie ustroju była krótka przerwa w kontaktach z Noyelles. Tajemnicą poliszynela był fakt, że ówczesnej, wywodzącej się z opozycji solidarościowej władzy, niekoniecznie było po drodze w wieloletnim merem Fernandem Cuvellierem, zagorzałym socjalistą.
Pod koniec lat 90. współpraca wróciła jednak na dobre tory. W obu kierunkach co roku wyjeżdżało sporo grup młodzieżowych. Młodzi Polacy wypoczywali we Francji, Francuzi w Polsce. W biegu ulicznym Winanda Osińskiego co roku startuje silna ekipa z Francji. Na cmentarzu żołnierzy napoleońskich zmarłych w Szczecinku z ran i wycieńczenia po odwrocie z Rosji w roku 1812 stanął pomnik, miejsce corocznych wizyt delegacji z Noyelles. Słowem – kontakty z czasów PRL przetrwały i mają się całkiem dobrze. Jest w Szczecinku rondo i alejka w parku, któremu patronuje francuskie miasteczko, a w Noyelles skwer imienia Szczecinka.

Szczecinek powoli się już także szykuje do obchodów jubileuszu 40-lecia współpracy. - Planujemy rozegrać mecz Szczecinek – Noyelles sous Lens, już nie na boisku, a w bule – burmistrz Daniel Rak mówi, że przy szczecineckim zamku powstanie tor do gry w tę popularną we Francji – a ostatnio także nad Trzesieckiem – grę. Będą okolicznościowe wystawy, spotkania i okazja do wspomnień.

CZASAMI ZGRZYTAŁO

Co nie znaczy, że zawsze była sielanka. O perturbacjach na starcie współpracy i małej przerwie na początku lat 90. już wspomnieliśmy. Ale zawirowania trafiały się i współcześnie. W latach 90. doszło to zatargu i bójki pomiędzy ciemnoskórymi Francuzami a polskimi chłopakami, którym nie spodobało się na dyskotece w „ekonomiku”, jak ci pierwsi podrywają nasze dziewczyny.

Najmocniej zazgrzytało w roku 2006. Jak w prawie każde wakacje Francuzi przysyłali wówczas do Polski grupę młodzieży na kolonie, a do Noyelles pojechały dzieci ze Szczecinka. Z francuskimi kolonistami, a raczej ich opiekunami, problemy były od początku – skarżyli się na warunki w jakich mieszkali, na dziury w drogach, na szybko jeżdżący autobus z łysymi oponami, a nawet na to, że muszą chodzić na posiłki. Gospodarze starali się jak mogli, załatwiali co się dało, ale spora część zarzutów była absurdalna i wymyślona – np., że droga z miejsca zakwaterowania na posiłki wynosiła kilka kilometrów. Codziennie w szczecineckim ratuszu lądowały nerwowe faksy lub dzwoniły telefony z merostwa w Noyelles z żądaniami spełnienia zachcianek gości.

Ówczesny burmistrz Jerzy Hardie-Douglas zareagował w końcu twardo, a w odpowiedzi mer Herve Janiszewski kazał swoim rodakom wracać do domu na kilka dni przed terminem. Oznaczało to także przymusowy przyśpieszony powrót naszych dzieci, bo transport odbywał się wahadłowo jednym autobusem. Opozycja miała potem ogromne pretensje burmistrza, że zrywa wieloletnią współpracę, wtedy burmistrz ujawnił, że w poprzednich latach oficjalne delegacje samorządu jeździły do Francji z prezentami... żubrówką i papierosami kupionymi za publiczne pieniądze. - W ostatnich latach ta współpraca niewiele nam dawała – grzmiał wówczas na sesji Rady Miasta i wyciągnął rachunki, jakie budżet miasta płacił za prezenty dla francuskich gości. Okazało się, że nasze delegacje kupowały Francuzom m.in. album o Pomorzu czy „zawieszkę wielkanocną”, ale najczęściej papierosy Marlboro i wódka Żubrówka. I to całkiem w pokaźnych ilościach – po 10 tzw. sztang i 5 butelek. – Pięć osób jechało do Francji na prawie tydzień, aby uzgodnić szczegóły wymiany młodzieży, które można zrobić w pół godziny przez telefon lub faks – oburzał się burmistrz. – Sama tylko kilometrówka za użycie prywatnego auta na tę ekspedycję wyniosła 2,5 tysiąca zł! Przypominał, że mer Janiszewski był za jego kadencji w Szczecinku dwa razy po pięć dni. – Wpadł na kwadrans do ratusza i był zdziwiony, że częstuję go tylko kawą – dodawał.

Koniec końców animozje po roku załagodzono i współpraca ma się dobrze do dziś.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto