- Sprawę przegraliśmy, ale złożyliśmy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i na pewno złożymy apelację, bo z tego co mi przekazał mecenas ustne uzasadnienie było niespójne – wójt gminy Szczecinek Ryszard Jasionas mówi, że sąd miał podzielić uwagi samorządu co do nieprawidłowości odrzucenia ich oferty na dzierżawę Wielimia, ale samego przetargu – czego domagała się gmina nie unieważnił. – Apelacja będzie nas kosztowała, ale skoro powiedzieliśmy A, powiemy i B, bo jesteśmy przekonani o swoich racjach. Uważamy ponadto, że to gmina powinna być gospodarzem na wodach na swoim terenie, a nie spółka rybacka.
Co kwestionuje samorząd? Otóż warunkiem dopuszczenia do przetargu na dzierżawę jeziora było zatrudnienie ichtiologa na umowę o pracę. – Ichtiologa mieliśmy, ale na umowę zlecenie, bo nie będąc jeszcze dzierżawcą żadnego akwenu (w międzyczasie gmina Szczecinek wydzierżawiła jezioro Wierzchowo – red.) nie chcieliśmy tworzyć stanowiska nie wiadomo do czego. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (dziś Wody Polskie – red.) odrzucił więc naszą ofertę, a następnie protest. Stąd wniosek do sądu w Poznaniu, gdzie siedzibę miał RZGW.
Przypomnijmy, że przetarg na dzierżawę jeziora Wielimie w roku 2016 wygrała spółka Przedsiębiorstwo Rybackie ze Szczecinka. Wójt nie krył wówczas rozczarowania: - Przedstawiliśmy kompleksową ofertę, która obejmuje nie tylko prowadzenie gospodarki rybackiej i zarybień, ale także rozwój turystyki wędkarskiej i innej wokół Wielimia w oparciu o tereny gminy i należące do osób prywatnych – Ryszard Jasionas mówił, że za kilka lat na odbudowę populacji węgorza marzyło mi się stworzenie wokół jeziora małego i średniego przetwórstwa ryb, wędzarni itp., a nie traktowanie Wielimia, jako zagłębia surowcowego – Tym kiedyś stał Szczecinek, jezioro ma prawie 1700 hektarów i ogromy potencjał, zwłaszcza, że przez ostatnie 7 lat nie miało użytkownika rybackiego i nie prowadzono tu odłowów gospodarczych.
Wójt gminy Szczecinek dodawał, że ich oferta zakładała, że co roku na zarybienie Wielimia przeznaczano by 230 tys. zł. Pieniądze pochodziłyby w większości z zezwoleń na wędkowanie, wójt szacował, że mógłby ich sprzedać nawet 3,5 tysiąca rocznie.
Od tego czasu minęło już ponad trzy lata i wielu wędkarzy podkreśla, że po intensywnej eksploatacji (spółka rybacka sprzedaje pozwolenia na wędkowanie i powadzi odłowy) atrakcyjność wędkarska akwenu znacznie spadła. I to mimo prowadzonych zarybień.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?