Burmistrz zapłaci strajkującym nauczycielom, starosta raczej nie

Burmistrz Szczecinka Daniel Rak z Platformy Obywatelskiej wydał oświadczenie, w którym w pełni solidaryzuje się z postulatami nauczycieli i pracowników szkół, którzy m.in. domagają się tysiączłotowej podwyżki. – Ich celem jest poprawa warunków pracy – pisze burmistrz i nie ograniczając się do słów poparcia zapowiedział, że „w przypadku rozpoczęcia strajku otrzymają równowartość utraconego wynagrodzenia, w innej, przewidzianej prawem formie”.

Na to zareagował Cezary Jankowski, szef oświatowej Solidarności, ale przewodniczący Rady Powiatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, który przypomniał, że przez wiele lat rządów poprzedniego burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa związki zawodowe nie mogły wynegocjować znaczących podwyżek dla nauczycieli i pracowników szkolnej administracji. – Dlatego deklaracja poparcia wzrostu wynagrodzenia jest jak najbardziej do zaakceptowania – mówi Cezary Jankowski i przypomina, że to pracodawca, czyli miasto, określa warunki wynagradzania. Prosi więc o zapewnienie funduszy na podwyżki i podanie terminu, kiedy będzie mógł podpisać zmiany w regulaminie wynagradzania wprowadzające tysiąc złotych podwyżki.

Sposobu na zapłacenie strajkującym nie szukają natomiast w szczecineckim starostwie i z naszych informacji wynika, że do tego dojdzie. – Starosta Krzysztof Lis uważa, że nauczyciele powinni zarabiać godnie, ale strajkowania w newralgicznym okresie egzaminów nie pochwala – mówi rzecznik starostwa Piotr Rozmus. Dodajmy, że w powiecie rządzi koalicja PiS i Porozumienia Samorządowego.

Przypomnijmy, że w zakończonym referendum strajkowym przeprowadzonym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w 14 placówkach oświatowych powiatu szczecineckiego, miażdżąca większość (około 90 procent) głosujących opowiedziała się za przystąpieniem do czynnego protestu. Miałby się rozpocząć (o ile nie powiodą się negocjacje z rządem przełożone na 1 kwietnia) w poniedziałek, 8 kwietnia. Tymczasem już trzy dni później zacząć się mają egzaminy dla 8-klasistów i gimnazjalistów, bez których nie będą mogli kontynuować nauki. A w maju są matury…

Mówi prawnik znający przepisy oświatowe: - Zgodnie z artykułem 23 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nie ma możliwości zapłacenia za udział w strajku, pracodawca musi potrącić wynagrodzenie za okres powstrzymywania się od pracy – mówi i dodaje, że np. w Gdyni wyliczono, iż nauczyciel dyplomowany za tygodniowy strajk straci około 780 zł na rękę. – Ale Karta Nauczyciela daje inne, szerokie możliwości uchwalenia przez organ prowadzący szkołę np. różnych dodatków. Nie wymaga to nawet zwiększenia budżetu, bo pieniądze zaoszczędzone na tym, co pracodawca potrąci za udział w strajku, można przeznaczyć na te dodatki.

Tymczasem w szczecineckim starostwie odbyła się narada dyrektorów szkół średnich z władzami powiatu na temat tego, jak są przygotowani na protest nauczycieli. O przygotowania na razie trudno, bo – choć znane są wyniki referendów w poszczególnych szkołach – nie wiadomo, jakie wielu nauczycieli ostatecznie do strajku przystąpi. - Bardzo możliwe, że wszystko stanie się jasne dopiero w dniu strajku – mówi rzecznik Piotr Rozmus.

Na naradzie był też szef miejskiej oświaty Tomasz Czuk, bo zapowiadany strajk na początku najmocniej może uderzyć w podstawówki z uwagi na wspomniane egzaminy. - Tomasz Czuk zwrócił się z zapytaniem do dyrektorów, czy nauczyciele zatrudnieni w ich szkołach mogliby ewentualnie zasiąść w komisjach egzaminacyjnych – mówi rzecznik. - Choć chęć pomocy dyrektorów była duża, ale dyrektorzy nie znając stanów osobowych jakimi będą dysponować nie mogli udzielić jednoznacznej deklaracji.