To wspaniały gest, bo do placówki gromadzącej, zabezpieczającej i udostępniającej archiwalia – także te zdjęciowe – trafiły tysiące odbitek i negatywów fotografii, które Władysław Król ze Szczecinka wykonywał przez ostatnie kilkadziesiąt lat.
- Jestem już w takim wieku, że wypada zadbać o przekazanie swojej spuścizny potomnym, a archiwum jest najlepszym miejsce, aby mogły korzystać z tego następne pokolenia –
mówi fotograf, który zawsze chętnie dzielił się swoim dorobkiem z innymi, także z naszą redakcją wychodząc z założenia, że jego praca ma służyć innym.
CZYTAJ TEŻ:
Dar pana Władysława trafił do szczecineckiego oddziału Archiwum Państwowego w Koszalinie. Tu – w części gotowych odbitek - zostanie niebawem opracowany i będą mogli z niego korzystać wszyscy zainteresowani. Nieco więcej zachodu będą wymagać negatywy, które muszą być zeskanowane i przeniesione na nośniki cyfrowe. - Oprócz moich zdjęć są tu także fotografie kolegów ze Szczecineckiego Towarzystwa Fotograficznego – dodaje Władysław Król.
Wszystko zaczęło się w latach 60. XX wieku. – Na Pierwszą Komunię dostałem wówczas od wujka legendarny aparat Zorki, który nota bene mam do dziś – wspomina początki swojej przygody z fotografią Władysław Król. Mały Władek wszystkiego uczył się sam, w rodzinnym domu nikt wcześniej fotografia się nie parł. – Wujek miał co prawda własną ciemnię, ale ja byłem typowym samoukiem uczącym się na własnych błędach - dodaje. – Nawet nie z podręczników, bo ich wtedy za wiele nie było, ale np. od starszego kolegi z sąsiedztwa z ulicy Kwiatowej, z którym biegaliśmy z aparatami po Szczecinku.
Z czasem rósł arsenał aparatów (dziś w kolekcji znajdują się min. Kiev, Zenit, Druh, Smiena, ale i Canony czy Olympus), szkieł, czyli obiektywów, oprzyrządowania – powiększalników do własnej ciemni, która znalazła miejsce w pokoju chłopca. – Wodę do ciemni nosiłem w wiadrze, chemikalia i materiały światłoczułe kupowałem w sklepie fotooptycznym na placu Wolności – mówi Władysław Król. Wraz z umiejętnościami rosły aspiracje. Odkrywał nowe możliwości, fotografię barwną. Był pierwszym operatorem – kto wie czy wówczas nie pierwszej w Szczecinku – kamery wideo VHS, którą dokumentował dziesiątki imprez kolejarskich. Był także operatorem kinowym w nieistniejącym już kinie Kadr przy ówczesnym Powiatowym Ośrodku Kultury (późniejszy SzOK).
Z zawodu pan Władysław jest elektrykiem, większość (w sumie 41 lat) życia przepracował na kolei, ale jego drugim domem został Dom Kultury Kolejarza, czyli popularny „Kolejarz”. W Szczecinku prężnie działało Szczecineckie Towarzystwo Fotograficzne, a w samym DKK klub fotograficzny „Soczewka”. Władysław Król przez lata pracował tam społecznie jako instruktor, z czasem go zatrudniono. – Powiedzieli, że skoro zrobiłem papiery instruktora, to muszą to zrobić. W klubie szkoliliśmy młodzież, z czasem skupiła się tam grupa znakomitych fotografów: Jacek Murarz, Krzysztof Sierzputowski, Leszek Sierakowski czy Darek Wójciński – wspomina nasz rozmówca.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?