Zestaw filmów i zdjęć Szczecinka stworzonych przez filmowców z Amatorskiego Klubu Filmowego Kontrapunkt pochodzi z lat 60/80 XX wieku. Już w naszym stuleciu zmontował je i udźwiękowił Jarosław Pietrzyk. A nam przekazał je Ireneusz Paliga, syn jednej z czołowych postaci AKF Władysława Paligi, kinooperatora szczecineckiego kina „Kadr” (mieściło się ono na tyłach ośrodka kultury przy deptaku).
- Tata jeździł także po okolicznych miejscowościach z kinem objazdowym i wyświetlał filmy z projektora na taśmę 16 milimetrów –
mówi pan Ireneusz, który projektor (i urządzenie na 8 mm – spuściznę po Ojcu – chce przekazać do muzeum). W wolnych chwilach parał się filmowaniem, co w ówczesnych czasach samo w sobie było rzadkością. Nie było komórek, aparatów i kamer cyfrowych, które dziś pozwalają każdemu poczuć się filmowcem.
CZYTAJ TEŻ:
W PRL było to zajęcie dla prawdziwych pasjonatów. Kręciło się oczywiście przy pomocy tradycyjnych, analogowych kamer (zwykle na taśmie światłoczułej 8 mm). Sprzęt taki był trudno dostępny, podobnie jak taśma. Jakość filmów była kiepska, bo po prostu lepszych kamer i taśm na rynku nie było. A i osoby kręcące się kamerami budziły zainteresowanie bezpieki. Dopiero w drugiej połowie lat 80. pojawiły się tu i ówdzie kamery wideo VHS.
Słowem szczecinecki AKF Kontrapunkt był enklawą pasjonatów, kolorową (choć kręcono filmy czaro-białe) plamą w szarzyźnie Polski Ludowej. Nazwiska takie jak Władysław Paliga, Zbigniew Gabalis, Józef Ludkowski, Zdzisław Szyszło, Witold Możejko, Witold Ostrowski, Wacław Relski, Mieczysław Morawski, Krzysztof Królikowski zapisały się złotymi zgłoskami w historii Szczecinka. Nie tylko dlatego, że parali się sztuką filmową, ale dlatego iż udokumentowali Szczecinek takim, jaki był.
A był smutny. Przeraźliwie. Mimo iż część filmów powstawało na zlecenie władz, z okazji różnych świąt i wydarzeń (np. pochodów pierwszomajowych czy zawodów nart wodnych), a więc z założenia powinny pokazywać nieco podkolorowaną rzeczywistość, to wyglądało to – zwłaszcza z naszej perspektywy – dość ponuro.
Nie brak ujęć rozwalonych kamienic, zrujnowanych domów, gruzowisk, na których bawią się dzieci. A filmów tych nie kręcono zaraz po wojnie, a kilka dekad po niej. I budynki te wcale nie zostały zniszczone w czasie działań wojennych, ale zostały zdewastowane już po niej. Często z powodu braku jakichkolwiek remontów, co w szybkim czasie budynki z tzw. muru pruskiego doprowadzało do najpierw do opłakanego stanu, a potem do rozbiórki. Tak np. jak piękną, szachulcową aptekę przy ulicy Zamkowej.
Zapraszamy na pierwszy odcinek „Szczecinka na starych taśmach”. W najbliższym czasie zaprezentujemy kolejne.
Polub nas na FB
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?