Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gazda ze Szczecinka, czyli spotkanie autorskie z pisarzem ze Szczecinka [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Sebastian Lewczuk ze swoją książką
Sebastian Lewczuk ze swoją książką Rajmund Wełnic
„Gazda z Hejszowej”, książka Sebastiana Lewczuka ze Szczecinka, zjechała właśnie z taśm drukarskich. Spotkanie z autorem w środę, 23 listopada.

Wieczorek autorski z Sebastianem Lewczukiem rozpocznie się w bibliotece przy ulicy Wyszyńskiego w Szczecinku o godzinie 17 w środę, 23 listopada. Już warto sobie zarezerwować popołudnie. My mieliśmy już okazję przeczytać pachnącą jeszcze farbą drukarską książkę „Gazda z Hejszowej”. Cóż, to niezwykle frapująca lektura, zwłaszcza dla kogoś w podobnym wieku, dla kogoś komu przyszło dorastać i wchodzić w dorosłość u schyłku PRL. Coś w rodzaju retrospekcji, spojrzenia za siebie. Jeszcze nie podsumowanie życia, ale próba zrobienia „bilansu kwartalnego”.

CZYTAJ TEŻ:

Lektura to coś w rodzaju strumienia świadomości autora, bardzo osobista, by nie powiedzieć intymna spowiedź. A także moc wspomnień z ówczesnej rzeczywistości i lat szczęśliwości na drugim końcu Polski. Jest i rozdział poświęcony Szczecinkowi, choć on bardziej ma charakter przewodnikowy i bardziej objaśniający dla czytelnika spoza tego miasta. Mocną stroną książki są zdjęcia, szkoda jedynie, że w tak małym formacie.

Sebastian Lewczuk ze Szczecinka podzielił się swoimi wspomnieniami z czasów, gdy młodość miała swoje prawa. „Gazda z Hejszowej” przenosi nas w epokę późnej Polski Ludowej w Sudety i do Szczecinka. - Pomysł zaszczepiła mi nieżyjąca już sąsiadka Ewa Milewska, która słuchała moich opowieści o górach i zachęcała, abym je spisał – mówi autor, którego mieszkańcy mogą znać m.in. za sprawą niesamowitych zdjęć ze Szczecinka lat 80., które publikowaliśmy na naszych łamach.

Fotograficzna pamięć przydała się i teraz, gdy z zakamarków pamięci przyszło wyciągnąć barwne opowieści ze obiektywnie smętnych lat PRL. Ale z perspektywy młodego człowieka, jakim był wówczas pan Sebastian, któremu dzieciństwo przyszło dzielić między Góry Stołowe a szczecineckie jeziora, na pewno była to bardziej kolorowa wersja tych czasów. - Książka nosi tytuł „Gazda z Hejszowej”, jak tuż po wojnie miejscowi Polacy i Czesi nazywali Górę Szczeliniec (najwyższe wzniesienie Gór Stołowych 919 m npm – red.) – mówi autor, którego nieżyjący już ojciec Adam Lewczuk w ostatniej dekadzie PRL był kierownikiem schroniska w Górach Stołowych.

- Jest to podróż po moich wspomnieniach o Szczecinku w czasach PRL, o moich ukochanych Górach Stołowych, a raczej o ludziach tu i tam mieszkających – mówi autor. - Powiastka o młodym wtedy chłopaku ze Szczecinka, który wraz z rodzicami zamieszkał w 80. latach w skalistej krainie na końcu kraju przy granicy z Czechosłowacją.

Tata autora, Adam Lewczuk był kierownikiem górskiego schroniska PTTK Pasterka. - Hejszowina to powojenna nazwa Gór Stołowych a Hejszowa to Szczeliniec – wyjaśnia Sebastian Leczuk. - Funkcjonuje ona do dziś wśród mieszkańców tych okoli, a pochodzi od czeskiego nazewnictwa tej krainy, którą podzielona jest między oba kraje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto