Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legendarna restauracja Złoty Kłos w Silnowie. Gospoda z Rosjanami i rolnikami [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Złoty Kłos dzisiaj, teraz powstanie tu świetlica wiejska
Złoty Kłos dzisiaj, teraz powstanie tu świetlica wiejska UM Borne Sulinowo
Legendarna restauracja Złoty Kłos w Silnowie (gmina Borne Sulinowo) stanie się wkrótce świetlicą wiejską. Gdyby mury mogły przemówić…

Dawna restauracja Złoty Kłos w Silnowie staraniem samorządu przebudowana zostanie na świetlicę. I dobrze, bo obiekt powinien służyć mieszkańcom, a od lat stał pusty. Inwestycja stała się przyczynkiem do wspomnień o legendarnej knajpie, a raczej do czasów i miejsca, w którym historia skupiała się jak w soczewce.

W czasach Polski Ludowej nazwa Złoty Kłos znana była w całym dawnym powiecie szczecineckim, a także poza jego granicami. Tu dwa słowa wprowadzenia – były to czasy świetności całej miejscowości – Silnowo było siedziba władz gminy (po wyprowadzce Rosjan z Bornego Sulinowa stolica przeniosła się tam), działała tu Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska, była wspomniana restauracja (razem z Turystyczną w Łubowie stanowiły okręty flagowe spółdzielni), piekarnia, sklepy, szkoła, ruchliwa stacja kolejowa, spółdzielnia kółek rolniczych, tartak.
Silnowska restauracja w barwach GS Samopomoc Chłopska powstała jakoś w połowie lat 70. XX wieku. Znak rozpoznawczy: sielawa i coś mocniejszego do niej.

Ale nie tylko… - Dodam tylko, że w jednym, stałym dniu tygodnia, szefowa kuchni serwowała pyzy ziemniaczane z mięsem – wspomina jeden z Czytelników. - Pycha, palce lizać! Szczecinek na te danie przyjeżdżał.

CZYTAJ TEŻ:

– Prezesem geesu zostałem w roku 1976 i już wtedy, po kilku latach działalności zaledwie, Złoty Kłos był słynny w całej okolicy –

wspomina Grzegorz Natkański. Goście przyjeżdżali z całej okolic, ze Szczecinka, z Czaplinka. – Jej renoma wynikała z dobrego jedzenia, naturalnych i świeżych produktów, których mieliśmy pod dostatkiem – dodaje ówczesny prezes GS. - W gminie było wówczas około 900 rolników, większość trzymała świnie, krowy, a dwa razy w tygodniu był spęd żywca, właśnie w Silnowie. I jak rolnik sprzedał świnkę lub krówkę to zachodził na „pięćdziesiątkę” (wódki – red.) do Złotego Kłosa. Szpilki wówczas nie szło wcisnąć do środka. A dziś… szkoda gadać. W gminie jest może ze 20 rolników.

Swoistego kolorytu lokalowi dodawały wizyty Rosjan, wszak poligon i garnizon w Bornem Sulinowie były tuż obok. Cóż, żołnierze z czerwoną gwiazdą nie lubili wylewać za kołnierz, więc w Złotym Kłosie bywało i śmieszno, i starszo. Ale oddajmy głos Czytelnikom…

Wspomnienia o Złotym Kłosie i nie tylko

Wspomnienie pierwsze: - Silnowo, siedziba gminy, gminnego komitetu PZPR oraz gminnego GS. Lata 70. ubiegłego wieku, może 74/75 rok – czytamy. - Złoty Kłos, obok przystanek PKS, z tyłu za przystankiem duży trawnik, bardziej plac. Siedzimy w restauracji zajadając się wyjątkową sielawą, z której ta restauracja słynęła w całym szczecineckim powiecie i jego okolicach. A tu raptem natężający się warkot i huk silników. My i inni goście restauracji z ciekawości wychodzimy na zewnątrz, i co widzimy? Lądujący na placu za przystankiem śmigłowiec i wychodzącego ze śmigłowca żołnierza Armii Czerwonej z dwoma wielkimi bańkami, tak około 20 litrów każda, z przeznaczeniem na piwo, kupił piwo, sielawę i odlecieli.

Wspomnienie drugie: W Silnowie prowadziłem budowę bazy SKR, która stoi do dzisiaj – opowiada nasz Czytelnik. - Nagle zjawia się żołnierz Armii Czerwonej, chyba w stopniu praporszczyka, to nasz chorąży. Prosi by w ramach budowy sprzedać złom w pobliskim skupie złomu, był za przejazdem. Twierdził, że złom im zalega w oddziale, a jako żołnierz Armii Czerwonej nie, może go sprzedać. Pytam czy dużo tego złomu? Odpowiada, tylko dwie przyczepy. Mówię no dobrze, co to za złom? informuje mnie, że to ogniwa gąsienic czołgowych, aż chwyciłem się za głowę. Podziękowałem za zaufanie i odprawiłem gościa z kwitkiem. Czy znalazł inną osobę? Chyba nie.

Wspomnienie trzecie: - Był rok około 1973-74 – czytamy. - Po długich starania władza ludowa pozwoliła dla Gminnej Spółdzielni wybudować nową piekarnię. Piekarnię kończyli już budować i czas był zająć się przyłączem energetycznym. I tu bomba wybuchła. Okazało się, że w słusznych czasach, zakupy inwestycyjne należało planować 2-3 lata wcześniej i tak wcześnie zamówienia składać. Okazało się, że nikt nie zamówił 300 metrów kabla energetycznego, takiego grubego jak biceps dobrego wędkarza. I masz babo placek… Piekarnia gotowa, a kabla brak. Będzie za 2 lata. Klapa na całego. Winni byli w „województwie” czyli w Koszalinie, bo tam był dział planowania inwestycyjnego w Wojewódzkim Związku Gminnych Spółdzielni.

I dalej: - Ale jakby nie kombinować – trzeba byłoby czekać 2 lata. Tak być nie mogło i prezes GS – pan Stanisław, wsiadł do służbowej Syreny-Bosto i pojechał do Łubowa, gdzie mieszkał przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej – pan Antoni, w Bornem Sulinowie przez ruskich zwany towariszcz Anton . Przewodniczący Antoni miał przepustkę do Bornego Sulinowa z numerem 1. Numer przepustki – im niższy tym był bardziej znaczący, a jej posiadacz był u Sowietów – bardziej szanowany.

Razem pojechali do kwatermistrza w Bornem, o kłopocie opowiedzieli, myśląc, że może gdzieś za bunkrem jakimś, jest trochę kabla, nawet w kawałkach, żeby nawet posztukować, aby tylko był prąd. Kwatermistrz przywitał ich nie tylko kwaterką, wysłuchał problemów, ze smutku wypili jeszcze trochę Stolicznej i bez nadziei na rozwiązanie problemu, wrócili do domu.

Upłynęło trochę czasu, była sobota (wtedy normalna, robocza), aż tu około 9 rano do gabinetu prezesa Stanisława wchodzi w oficerkach sowiecki kapitan i pyta się gdzie kabel ma być zakopany. Prezes Stanisław zaskoczony twierdzi, że nie ma co zakopywać, że wdzięczny jest za pomoc, ale nie ma kabla. Kapitan na to krótko: - Gdzie kabel zakopać, bo kabel jest. Prezes Stanisław nadal nie wierzył, aż na polecenie kapitana wyjrzał za okno i zobaczył: Przed biurem GS stały trzy Kamazy (ciężarówki), na każdym po 40 sołdatów uzbrojonych w łopaty a na czwartym, potężna szpula z kablem. Prezes Stanisław nie uwierzył oczom.

No i trasę szybko wyznaczyli, od rozdzielni do piekarni. Nastąpił atak zmasowanych sił krasnoarmiejców i za 4 godziny kończyło się zasypywanie ułożonego kabla. I wtedy przyszło otrzeźwienie: zakopywanego kabla nie widział inspektor nadzoru z Zakładu Energetycznego. Do Szczecinka było 20 kilometrów, pojechali, inspektora wręcz siłą przywieźli i się zaczęło. Był niereformowalny, kabla nie widział, kwitów nie podpisze. Dał się jednak zaprosić na obiad do wiejskiej restauracji Złoty Kłos. Tam, przy schabowym plus „Żytnia z kłoskiem” (i nie jednym), dał się przekonać i przypomniał sobie że wszystko widział, kwity podpisał. Gminny sekretarz PZPR wieczorem jemu głęboko dziękował za pomoc przy kształtowaniu przyjaźni polsko-radzieckiej. A jak się dobrze ściemniło, to w pozycji raczej horyzontalnej, pan inspektor, został odwieziony do Szczecinka.

A kabel? A rozrachunki? Nikt o to nie pytał, kabel został zużyty w ramach usunięcia szkód na poligonie, a za niego i tak Polska zapłaciła polskiej fabryce.

Tak oto – często wyglądały te bezpośrednie kontakty pomiędzy wojskiem sowieckim, a Polakami na tym najniższym, gminnym szczeblu. Całkiem inaczej, naturalnie i zwyczajnie po ludzku. Ale zawsze popychane co najmniej kartonem Stolicznej lub Moskowskiej.

Epilog

I smutny epilog widziany oczami innego Czytelnika: - W latach 70 ubiegłego wieku, miejscowość Silnowo to była, piękna i tętniąca życiem wieś z siedzibą gminy, mieszkańcy Szczecinka, jeździli na zakupy do sklepu GS-u a przy okazji do Złotego Kłosa na sielawę… - czytamy. - Obecnie, ktoś, kto poznał miejscowość w latach 70 ubiegłego wieku, nie uwierzy, że nastąpiła tak wielka degradacja tej miejscowości.

Sama spółdzielnia zakończyła działalność w roku 2013, gwar w Złotym Kłosie ucichł znacznie wcześniej…

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto