Zabawy choinkowe organizowane przez zakłady pracy dla dzieci załóg nie odeszły i dziś w niebyt, ale w Polsce Ludowej były wręcz obowiązkowe. Najmłodsi byli nimi - tak jak dziś - niesamowicie przejęci i wyglądali Mikołaja.
CZYTAJ TEŻ:
Scenariusz był podobny - zabawy, potem wizyta Mikołaja z workiem prezentów, obowiązkowe pytanie "czy byłeś grzeczny", no i wyrecytowanie wierszyka lub zaśpiewanie piosenki. Czasy były, jakie były, więc ani profesjonalnych przebrań nie było, ani charakteryzacji. W Mikołaja wcielano się więc na różne sposoby - np. brodę robiło się z pakuł lub waty.
Efekty były niekiedy traumatyczne dla dzieci, które z płaczem uciekały na widok takich przebierańców lub nie były z sienie w stanie wydusić słowa. - Tak dzieci się bały, ale pani Krysia, która się przebierała za Mikołaja była piękną kobietą - wspomina dziś Władysław Król, szczecinecki fotograf, w tamtych czasach związany z Domem Kultury Kolejarza, w którym choinki organizowano na zamówienie różnych firm. - Pamiętam jak przebieraliśmy, broda zrobiona z peruki, było śmiechu co nie miara. Do tego nos malowany szminką. Można się było faktycznie wystraszyć.
Palmę pierwszeństwa przyznajemy Mikołajowi z choinki w ZETO Szczecinek (Zakład Techniki Obliczeniowej), którego mamy na zdjęciu z archiwum Sebastiana Lewczuka. Co ciekawe, czasami udało się przemycić w czasach realnego socjalizmu i ateizmu prawdziwego świętego Mikołaja, czyli biskupa z początków chrześcijaństwa - z krzyżem i pastorałem.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?