Ta upadłość, ogłoszona przez sąd wiosną przeszła bez większego echa, a pracę w Acarze straciło przecież blisko 40 osób. – Przez kilka tygodni prowadziłem jeszcze produkcję, ale musiałem jej zaprzestać i zwolnić wszystkich pracowników – mówi Władysław Sowirka, syndyk masy upadłości Acaru. – Szkoda, bo byli to w większości doświadczeni, długoletni pracownicy.
Syndyk wyjaśnia, że z chwilą upadłości pozwolenie na korzystanie ze znaku towarowego Acar cofnął jej właściciel. – To był i jest problem, bo np. zgłaszali się chętni chcący kupić firmę w całości i kontynuować produkcję, ale rezygnowali, gdy dowiadywali się, że nie będą mogli używać znanej na rynku marki Acar – przyznaje Władysław Sowirka.
Acar spółka akcyjna istniał od roku 2001. Produkował sprzęt elektrotechniczny – ostatnio przedłużacze, lampki, latarki. Szczecinek od lat słynie w tej branży – kiedyś potentatem był Polam (dziś Elda) i mniejsze firmy: Jonex, Times-Elektro czy Plastrol w pobliskim Lotyniu.
Po fiasku sprzedaży spółki w całości, sędzia zgodził się, aby syndyk sprzedawał ją po kawałku – gotowe wyroby i zapasy, maszyny i urządzenia oraz nieruchomości przy ulicy Pilskiej, gdzie mieścił się zakład. – To biurowiec i dwie hale produkcyjne na powierzchni 65 arów – syndyk mówi, że cały majątek firmy i jej należności u odbiorców oszacowano na 2,6 miliony złotych. Zapewne jednak tyle nie uda się uzyskać z jego sprzedaży.
Zobowiązania – choć jak mówi syndyk to jeszcze nie ostateczna kwota – sięgają około 3,7 mln zł. Wniosek o ogłoszenie upadłości złożył zarząd spółki, który też podał się do dymisji. – Zarządza nią wyznaczony kurator – mówi Władysław Sowirka.
Fatalna seria nie omija firmy z dzielnicy przemysłowej Szczecinka. W ciągu kilku dosłownie lat zakończyły działalność naprawdę znane przedsiębiorstwa działające w tym rejonie. Najpierw zakład przemysłu tłuszczowego Elmilk z ulicy Pilskiej został wykupiony przez konkurencję, która zaraz potem zlikwidowała produkcję w Szczecinku demontując maszyny. Pracę straciło 150 osób.
Dwa lata temu zbankrutowała znajdująca się po sąsiedzku Cukiernicza Spółdzielnia Inwalidów Słowianka. Zwolniono 200 osób, część znalazła zatrudnienie w firmie Dr Bee, który dzierżawi część hal i nadal produkuje słodycze.
W tych dniach całkowicie spłonęła znajdująca się po drugiej stronie ulicy fabryka tektury i opakowań Opak. Pracowało w niej 250 osób.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?