Na początku maja 1986 roku w naszym regionie organizowano punkty, gdzie mieszkańcom podawano płyn Lugola, czyli roztwór wodny jodu. Najczęściej w małych, szklanych kieliszkach. Jego smak był paskudny, ale miało to ustrzec dzieci przed szkodliwym promieniowaniem i wnikaniem radioaktywnych izotopów do tarczycy.
Jak wspominają ten dzień mieszkańcy naszego powiatu? Większość opowiada, że tego dnia, po pierwszomajowym pochodzie, w Międzychodzie, na ulicach miasta nagle pojawiły się samochody, które przez megafony informowały o tym, że należy zgłosić się do rejonowej przychodni zdrowia przy ulicy Piłsudskiego. Tam były już gotowe listy dzieci, które musiały płyn wypić. Podobne punkty organizowano na wsiach, najczęściej w świetlicach wiejskich lub ośrodkach zdrowia, jeśli takie tam funkcjonowały. Tych, którzy się nie zgłosili, „łapano” później w szkołach.
- Najgorsze były skutki tego wybuchu. Po nim miałam trzy operacje tarczycy. Wiele osób po wybuchu chorowało na tarczycę - napisała nam Krystyna Frąk.
- Był strach, niepokój i wielka niewiadoma o to, co się dzieje - wspomina z kolei Halina Połomka z Bielska.
- Pamiętam doskonale ten dzień. Mąż w wojsku, ja w ciąży i z malutkim synem... Nie jest to wspomnienie, do którego chce się wracać. Ten dziwny strach i niepokój o bliskich - podkreśla Aneta Magdziarz.
- Nikt z nas dzieciaków nie zdawał sobie wtedy sprawy, co to była za katastrofa - zaznacza Liliana Witek z Międzychodu.
- Jako pracownik służby zdrowia także dostałam płyn Lugola. Mój syn dostał dawkę w przychodni na Lipowcu. Każdy czuł strach i wiedzieliśmy, że następstwa tego będą po latach - opowiada Ula Mańkowska. - A przychodnia była brudna od wymiocin. Ja wychodziłam z zamkniętymi oczami. Ten płyn to była porażka. Jak dziecko miało zrozumieć, że to mu ma pomóc? Widok był naprawdę okropny, a panie miały co sprzątać - zaznacza.
Odezwali się do nas także Sylwia Nowak, Tomasz Basiński i Zbigniew Kołodziej z Międzychodzkiego Klubu Motocyklowego Junak. Akurat byli w Czarnobylu na wycieczce... Z zamiarem obejrzenia Czarnobyla nosili się od 4 - 5 lat. W końcu wsiedli na motocykle i pojechali. Jak wspominają to, co zobaczyli na miejscu?
- To jest wręcz przerażające. Ludzie w ciągu kilku godzin stracili dorobek swojego życia. Zostali ewakuowani z miasta marzeń i musieli zacząć wszystko od nowa - mówi Tomasz Bachor Basiński.
Opowiada o ogromnym mieście, pełnym wieżowców, dużych budynków, szkół, przedszkoli, instytucji kultury, basenów. I wszystko straszy pustkami.
- Co ciekawe, w Czarnobylu mieszka dziś 1500 osób w wieku powyżej 40 lat. To jest warunek. Praca reaktorów jest wygaszana, a ci ludzie pracują, sprzątają. Są jednak wyznaczone limity czasowe bezpiecznego przebywania w tym mieście. My byliśmy 10 godzin - wspomina.
Warto zauważyć, że nowy sarkofag zbudowany nad uszkodzonym reaktorem jest na tyle szczelny, że można przebywać 300 m od niego. Ale z drugiej strony jest też tak zwany Rudy Las, w którym były składowane elementy reaktora zaraz po katastrofie. Wejście do niego grozi śmiercią.
MATURA 2018: FILOZOFIA [ODPOWIEDZI, ARKUSZE CKE, ZADANIA, POZIOM ROZSZERZONY]
MATURA 2018: MATEMATYKA ROZSZERZONA [ODPOWIEDZI, ARKUSZE CKE, ZADANIA, POZIOM ROZSZERZONY]
Czarnobylski reaktor już nie straszy. Osłania go stalowa "arka"
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?