Premier Mateusz Morawiecki z wizytą w Turowie koło Szczecinka [zdjęcia]

Szef rządu do podszczecineckiego Turowa przyjechał prosto z Ostrowic, gdzie samorządowcom z regionu wręczał symboliczne czeki z dotacjami dla gmin popegeerowskich. Takie wsparcie trafiło i do gminy wiejskiej Szczecinek i powiatu szczecineckiego, a wójt Ryszard Jasionas i starosta Krzysztof Lis czeki odebrali właśnie na spotkaniu w hali turowskiej szkoły. Zgromadziło się tu około 150 osób. Chcieli też przyjść członkowie związku rolniczego Agrounia i porozmawiać m.in. o wsparciu dla rolników dotkniętych klęską suszy, ale działaczy z transparentami nie wpuszczono.

Mateusz Morawiecki już na wstępie mówił o inflacji, która drenuje kieszenie Polaków. - Z inflacją, jest jak z Tuskiem: przybyła z zagranicy i tylko przeszkadza – zaczął i wyjaśnił, że za wzrost cen odpowiadają czynniki niezależne od Polski: pandemia, wojna na Ukrainie i związany z tym wzrost cen surowców energetycznych. I wymieniał działania rządu, aby inflację ograniczyć – obniżki VAT i akcyzy na prąd, gaz, węgiel paliwa. - Bez tego, i tak wysoka, cena benzyny byłaby wyższa o 70-80 groszy – mówił i zapewnił, że mimo problemów sytuacja finansów państwa jest lepsza niż za rządów Platformy Obywatelskiej i utrzymane będą programy socjalne: 500 plus, wyprawka dla uczniów, 13. i 14. emerytura, czy wsparcie dla samorządów popegeerowskich.

- Obniżyliśmy PIT, CIT, a podnieśliśmy kwotę wolną od podatku – premier mówi także, że ulżono kredytobiorcom wprowadzając m.in. wakacje kredytowe na 8 rat oraz prosił, aby uruchomić wyobraźnię, jak w tej sytuacji wyglądałyby działania poprzedniej ekipy. - Dziś WIBOR (wskaźnik, na postawie którego obliczane jest oprocentowanie pożyczek – red.) wynosi około 7 procent, tyle bywało i za rządów PO, a proszę sobie przypomnieć, jaka była wówczas pomoc dla kredytobiorców – Mateusz Morawiecki mówił, że opozycja jest „wściekła, bo widzi że sobie radzimy” z kryzysem.

Odpowiadając na pytanie jednego z gości premier zapewnił, że nie planowane jest wprowadzenie podatku katastralnego. - W powiecie szczecineckim z trzech składów z opałem działa tylko jeden, a tona ekogroszku kosztuje 2,9 tys. zł – inny z uczestników pytania wątpił, czy przy takiej cenie składy przystąpią do rządowego projektu z dopłatami do węgla (tona dla odbiorcy miałaby kosztować 996 zł). Premier przyznał, że także widzi takie zagrożenie. - Wynika ono z embarga na rosyjski węgiel, węgla po prostu brakuje i zobowiązałem spółki Skarbu Państwa do zakupienia opału m.in. w Wenezueli i Indonezji – Mateusz Morawiecki mówił, że trafi także do odbiorców indywidualnych.