Leśnicy z Nadleśnictwa Szczecinek otrzymali informację o myszołowie, który ranny siedział na środku drogi koło Radacza. Niechybnie by zginął rozjechany przez samochody lub padł ofiarą innego drapieżnika.
- Zdarzają się takie telefony, kiedy rzucamy wszystko i lecimy na ratunek – piszą szczecineccy leśnicy. - Jeden z kierowców zatrzymał się i zabrał ptaka do najbliższego weterynarza. Bez tej interwencji na pewno ptaka już by nie było. Szczęśliwie trafił do pani doktor Natalii Jaszczur, weterynarza.
Po pani doktor po opatrzeniu myszołowa zadzwoniła do nadleśnictwa, a leśnicy z kolei do podleśniczego Konrada Kucharczyka, podleśniczego i specjalisty od ptaków.
Myszołów jest teraz pod opieką Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Dżawat. - Najbliższe dni pokażą, czy nie ma żadnych obrażeń wewnętrznych i czy uda się go uratować – mówi Katarzyna Klimek z Nadleśnictwa Szczecinek. - Trzymajcie kciuki! Zawsze w takich momentach najważniejszy jest oczywiście czas i to, czy uda się ptaka uratować. Dopiero później przychodzi refleksja, jak wiele osób potrafi zostawić codzienne zajęcia by ruszyć dzikiemu zwierzęciu na ratunek. Najmocniej dziękuję za troskę i zaangażowanie kierowcy, który ryzykując spóźnienie zatrzymał się na drodze i zabrał z jezdni chorego myszołowa Dziękujemy pani weterynarz Natalii za profesjonalną opiekę oraz wolontariuszowi z ośrodka rehabilitacji Dżawat, Wiktorowi, który teraz zajmuje się skrzydlatym pacjentem.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?