Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiszone ogórki z beczki, kompoty, dżemy, czyli przetwory ze Szczecinka w PRL [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Układanie słoików w sztaplach w RSOP w Barwicach
Układanie słoików w sztaplach w RSOP w Barwicach archiwum Zofia Siwiec
Rejonowa Spółdzielnia Ogrodniczo-Pszczelarska w Szczecinku była potentatem w przetwórstwie warzyw i owoców. Dzieje nieco już zapomnianej firmy przypominamy dzięki Zofii Siwiec, kierowniczce przetwórni.

Szczecinecka Rejonowa Spółdzielnia Ogrodniczo-Pszczelarska byłą jedną z wielu spółdzielni działających w całej Polsce Ludowej. Firma przestała istnieć jakoś na przełomie lat 80. i 90., szkoda, bo jej wyroby – zwłaszcza słynne ogórki jeziorowe produkowane w Szczecinku i Kaliszu Pomorskim – miały legendarny smak. Ale nich jeszcze wspomnimy.

CZYTAJ TEŻ:

Dzięki uprzejmości pani Zofii Siwiec, kierowniczce przetwórni ROSP, która udostępniła nam zdjęcia z zakładu przetwórczego spółdzielni w Barwicach, możemy przypomnieć mieszkańcom regionu firmę i jej produkty. Zdjęcia pochodzą z lat 70. XX wieku i z otwarcia nowej hali produkcyjnej w Barwicach.

Uwieczniono na nich to ważne wydarzenie, załogę i proces technologiczny na linii technologicznej – od oceny jakości owoców, przez badanie zawartości cukry w zalewie do kompotów, ich produkcję i magazynowanie. ROSP specjalizowała się w wytwarzaniu wszelkiego rodzaju przetworów owocowo-warzywnych.

RSOP Szczecinek i ogórki z beczki

Oprócz zakładu w Barwicach i Kaliszu Pomorskim główną siedzibą spółdzielni był oczywiście Szczecinek. Firma zajęła w latach 70. budynek dawnej, poniemieckiej mleczarni mieszczącej się na rogu dzisiejszych ulic Wyszyńskiego i Kamińskiego). Zakład przetwórczy działał także przy ulicy Przemysłowej (okolice dzisiejszego marketu Biedronka). Sama Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska Szczecinek przeniosła się do nowoczesnego zakładu wybudowanego przy ulicy Pilskiej (hale nieistniejącego już Elmilku).

- Przetwórnie w Szczecinku i w Barwicach większą część przetworów wysyłały za granicę – pisze Zofia Siwiec. - Buraczki konserwowe do Anglii, ogórki konserwowe do Niemiec i Anglii, cebulkę konserwową do Anglii. To nie jakość była powodem likwidacji, a potężne procenty kredytowe które bardzo wzrosły za Balcerowicza. Przetwórnie musiały zakupić owoce i warzywa w okresie sezonu, aby po sezonie zapewnić ciągłość produkcji.

Z dzieciństwa utkwił mi w pamięci widok kłębów pary wodnej wydobywającej się z we wentylacji szczecineckiej przetwórni (przetwarzanie owoców i warzyw wymagało zwykle wysokiej temperatury). Wyroby ROSP trafiały głównie do sklepów w regionie (spółdzielnia miała także kilka swoich placówek), ale i w Polsce.

Szczególną estyma cieszyły się kiszone ogórki. Koszono je w zakładach w Szczecinku i Kaliszu, ale ogórki nie lądowały w słoikach, ale w dębowych (w innej wersji w świerkowych) beczkach, które zatapiano w wodzie. W Szczecinku w jeziorze Trzesieckim (w samej Trzesiece), a w Kaliszu w jeziorze Młyńskim, zwanym Ogórkowym. W takich warunkach dojrzewały i nabierały specyficznego smaku. W Kaliszu w roku 2005 odkurzono tradycje i co roku odbywa się tam Jarmark Ogórkowy połączony z zatapianiem beczek i konsumpcją kiszeniaków z poprzedniego roku. Od roku 2008 ogórek kiszony z Kalisza Pomorskiego jest wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Szkoda, że nie jako szczecinecki, bo nawet kaliszanie przyznają, że receptura ogórka kiszonego wywodzi się ze Szczecinka i pracowników spółdzielni pochodzących z Podlasia. W latach 60. kaliski zakład ROSP Szczecinek zaczął produkować przetwory na potrzeby polskiej i sowieckiej armii. Kupowały je chętnie także więzienia, część kupowali nawet Niemcy. Ogórki z beczek nie były rozje przeznaczone do detalu.

Ogórki trafiały do stulitrowych beczek, które zatapiano w jeziorze na przynajmniej trzy miesiące. W opicie produktu tradycyjnego czytamy: „zwyczaj z Białej Podlaskiej, tak się mówi, w tej spółdzielni w Szczecinku byli pracownicy z tamtych okolic” (…). Informator na potwierdzenie tej opinii mówi także: „U nas na wiosce nie było dużej wody, ale na Bugu tak robili, słyszałem o tym”. Pozostali informatorzy stwierdzają, że ze sposobem przechowywania ogórków w zatopionych w wodzie beczkach spotkali się dopiero w pracy w Kaliszu Pomorskim. Nie znali tego zwyczaju ze stron rodzinnych (…), ani nie był on znany rodzinom już w trakcie mieszkania na Pomorzu.

Ogórki z beczki - receptura

Tak czy inaczej ogórki w podobny sposób kiszono i w Szczecinku. Tak opisuje je receptura: ogórki są podłużne i cylindryczne (wymiary: długość 8-15 cm, średnica od 3-5 cm), mają gładką powierzchnię z niewielkimi brodawkami. Barwa zewnętrzna jest oliwkowozielona, a na przekroju nieco jaśniejsza. Ogórki winny być twarde i pełne w środku, a smak charakterystyczny dla ogórka kiszonego z wyczuwalnym zapachem użytych przypraw – kopru, czosnku i chrzanu.

Ogórki w beczkach układane są tak wysoko, aby dekiel po zabiciu przyciskał je, a zalana woda sięgała poziomu miejsca, w którym będzie się on znajdował. Istotna jest także stała temperatura przechowywania produktu w wodach naturalnego akwenu, czyli 3-4 stopni Celsjusza, co daje niepowtarzalny smak i aromat produktu. Dodajmy, że nasi Czytelnicy jeszcze dziś zgłosili ogórki z beczek na listę najbardziej znanych produktów ze Szczecinka.

Spółdzielnie miały się dobrze. Do czasu

Spółdzielnie ogrodnicze w Polsce powstawały już okresie międzywojennym, ale rozkwit przeżyły w epoce Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, bo idea spółdzielczości byłą zgodna z próbami uspołeczniania gospodarki. Choć zaraz po wojnie próbowano rolnictwo i przetwórstwo na siłę upaństwawiać. Zielone światło dla spółdzielczości zapalono po odwilży 1956 roku. To wtedy Centralny Związek Spółdzielczy i Naczelna Rada Spółdzielcza podjęła uchwałę o wznowienie działalności spółdzielni ogrodniczych. Uchwalony został także program reaktywowania spółdzielczości ogrodniczej.

Spółdzielnie działały zwykle na określonym terenie, zwykle jako RSOP, rzadziej jako Wojewódzkie SOP. Kolejne zmiany przyniósł rok 1975, reforma administracyjna – likwidacja powiatów i utworzenie 49 województw. Powstała „czapa” w postaci Centrali Ogrodniczej Przedsiębiorstwo Spółdzielcze w Warszawie.

Kto mógł należeć do spółdzielni? Osoby dorosłe, które trudniły się sadownictwem, warzywnictwem, pszczelarstwem, kwiaciarstwem, uprawą pieczarek na terenie działalności spółdzielni oraz użytkownicy – konsumenci, działacze spółdzielczości i pracownicy spółdzielni.

Idea była taka, aby utworzyć łańcuch: od producenta przez przetwórcę do sprzedawcy. Pierwsi mieli zapewniony zbyt swoich plonów (za zwykle także dostawy środków do produkcji), drudzy pracę, a wszyscy zysk. Spółdzielcy mieli prawo decydować o wszystkich najważniejszych decyzjach firmy, działały wszelkie organy spółdzielni – od walnego zgromadzenia po zarząd. W teorii, w praktyce różnie z tym bywało. RSOP Szczecinek działała już w latach 40. – do roku 1950 pracował tam m.in. Mieczysław Karamucki, późniejszy ogrodnik Szczecinka. Spółdzielnia przestała istnieć jakoś w czasie przemian gospodarczych, dokładnych okoliczności i daty likwidacji niestety nie znamy.

Została masa wspomnień dawnych pracowników, renoma produktów, dawne smaki i legenda o beczkach kiszonych ogórków ponoć jeszcze do dziś wypływających z głębin Trzesiecka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto