Dariusz Trawiński, pasjonat historii Szczecinka i okolic, złożył właśnie w Muzeum Regionalnym materiały do druku broszury o 20 ofiarach zbrodni, jakich dopuścili się czerwonoarmiści na Polakach – repatriantach osiedlających się w mieście po II wojnie światowej. - To moje ustalenia i opracowane artykuły Jerzego Gasiula – mówi Dariusz Trawiński, który od roku 2018 wykonał benedyktyńską pracę, aby ustalić szczegóły zapomnianych często mordów.
CZYTAJ TEŻ:
To dziesiątki wizyt w archiwach na całym Pomorzu, spotkania z nielicznymi już świadkami i członkami rodzin pomordowanych przez Sowietów, przekopywanie się przez nieliczne dokumenty i literaturę na ten temat, a nawet przeglądanie parafialnych ksiąg zgonów, w których – w odróżnieniu od oficjalnych akt – odnotowywano przyczynę śmierci. Polskie władze i organy porządku – im niższy szczebel tym rzetelniej – także dokumentowały przypadki bezprawia, jakich dopuszczali się żołnierze Armii Czerwonej nie tylko zresztą na polskich repatriantach, ale i na Niemcach, którzy nie uciekli na czas przed frontem. Co z tego, skoro jeżeli nawet udało się ustalić sprawców, to dochodzenie przejmowała strona sowiecka i – jeżeli w ogóle – ktoś ponosił karę za rabunki, gwałty i morderstwa to nie ma o tym wzmianki w polskich dokumentach.
A było co dokumentować, bo tylko w ówczesnym powiecie szczecineckim Dariusz Trawiński naliczył około 50 ofiar i grobów zbrodni sołdatów z czerwoną gwiazdą. A to na pewno nie wszystkie. - Tylko na szczecineckim cmentarzu pochowanych jest 20 takich osób, z czego udało mi się zidentyfikować 15 grobów – mówi badacz, dzięki staraniom którego władze Szczecinka zgodziły się zwolnić je z opłat cmentarnych. Większość bliskich pomordowanych bowiem już nie żyje lub nie mieszka w Szczecinku i mogiłom groziła likwidacja.
Wydanie broszury nie skończy przywracania pamięci o ofiarach – Instytut Pamięci Narodowej zwrócił się do władz Szczecinka o wyznaczenie miejsca na cmentarzu, w którym można godnie upamiętnić zabitych (miejsce pamięci powstanie przy głównej alei cmentarnej). - Przy zidentyfikowanych grobach staną także tabliczki z krótkim historii tu pochowanych oraz kodem QR, dzięki którym na smartfona będzie można ściągnąć obszerniejszy opis – Dariusz Trawiński dodaje, że to najlepszy sposób ocalenia pamięci i oddanie hołdu pomordowanym.
Znajdziemy tam np. historię Henryka Ossowskiego i Edwarda Urbanowicza, dwóch żołnierzy Armii Krajowej z Wilna, którzy brali m.in. udział w operacji „Ostra Brama” (wyzwolenie Wilna przed nadejściem Sowietów, za co zresztą zostali wywiezieni do Kaługi), a przez „ruskim mirem” uciekli do Szczecinka. I tu niestety ich dopadł... ich mogiły dzieli kilkanaście metrów. 24-letni Henryk Ossowski zginał w kwietniu 1946 roku, gdy jego motor na ulicy Pomorskiej przejechał rosyjski samochód, co w praktyce było egzekucją, gdyż Sowieci chcieli zrabować motor, który naprawiał w swoim warsztacie. - Nie pozwolił im na to, a gdy wyjeżdżał z pracy zaczaili się na niego i z premedytacją rozjechali – mówi Dariusz Trawiński.
O rok młodszy Henryk Urbanowicz zginął w czerwcu 1946 roku, gdy pięciu sołdatów napadło na niego, gdy wracał z żoną i matką z dworca PKP. Na placu Winnicznym zabrali im walizkę, a na odchodne jeden z napastników zastrzelił bezbronnego mężczyznę. Zmarł na oczach bliskich.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?