Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Starostwo przejęło resztki pałacu w Juchowie. Historia upadku [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Pałac w Juchowie obecnie, w roku 1993 i w latach 80. XX wieku oraz okresie przedwojennym
Pałac w Juchowie obecnie, w roku 1993 i w latach 80. XX wieku oraz okresie przedwojennym Rajmund Wełnic, Grzegorz Szczepański, archiwum dariusz Tederko
Państwo odzyskało pałac w Juchowie, a raczej to co z niego zostało. Mieniem w imieniu Skarbu Państwa zarządza szczecinecki starostwo.

Pałac w Juchowie (gmina Borne Sulinowo) – wraz z 8-hektarowym parkiem własnością państwową stał się już ponad 3 lata temu. Wcześniej przez ponad 20 lat po sprzedaży przez gminę właścicielem była spółka Merita z Michałowic koło Pruszkowa. Nieruchomość udało się odzyskać, bo firma była zarejestrowana w starych rejestrach handlowych i do końca 2015 roku nie wpisał się do Krajowego Rejestru Sądowego. Koniec końców zarządcą juchowskiego pałacu zostało w styczniu tego roku szczecineckie starostwo reprezentujące w terenie Skarb Państwa.

– Już wystąpiłem do wojewody o jakieś pieniądze, aby wykonać jakieś prace chroniące osoby postronne, a pałac przed całkowitą ruiną, wszystko wykonujemy z porozumieniu z konserwatorem zabytków – starosta szczecinecki Krzysztof Lis dodaje, że jedyna szansa na uratowanie pałacu to jego sprzedaż i znalezienie inwestora. Na dziś obiekt jest wyceniany na 474 tysiące złotych. Tyle warta jest ziemia, bo koszty odbudowy pałacu byłyby liczone w milionach.

Pałac w Juchowie przedstawia dziś dramatyczny stan, to ruiny zagrażające bezpieczeństwu. Zabytek był w dobrym stanie do końca lat 80. XX wieku – do 1983 roku działała tu szkoła, potem zajęte było jeszcze jedno z mieszkań. Po sprzedaży przez gminę nowy właściciel nie zrobił praktycznie nic, aby budowlę zabezpieczyć, nie mówiąc o remoncie.

Swego czasu zainteresowanie przejawiała Fundacja im. Stanisława Karłowskiego prowadząca po sąsiedzku ekologiczne gospodarstwo. – Przeprowadziłem też już wstępne rozmowy z jej przedstawicielami, nie mówią nie, ale za wcześnie na konkrety – dodaje starostwa.

Ziemski majątek w Juchowie należał do szlacheckiej rodziny von Kleistów z pobliskiego Radacza. W roku 1875 od von Kleistów odkupili go August Dennig i jego synowie Georg i Heinrich, późniejsi fundatorzy juchowskiego kościółka z wysoką wieżą. Heinrich wyjechał potem do Austrii, a posiadłość odziedziczył w roku 1927 Heinz – Jürgen, jeden z dwóch synów (starszy Hermann zginął w roku 1917 na I wojnie światowej) i czterech córek. Dennigowie zrezygnowali przy tym z tytułu szlacheckiego związanego w ówczesnych Prusach z posiadaniem ziemi i nie dodali sobie do nazwiska „von”.

Pod rządami Dennigów Juchowo rozkwitło. Liczący blisko trzy tysiące hektarów pól i lasów majątek przynosił duże zyski. Słynne były wyroby mleczarni z pobliskiego Iwina, gdzie Dennigowie byli współwłaścicielami i dostawcami mleka. Słabe ziemie wymagały specyficznego sposobu uprawy (m.in. stosowania poplonów i płodozmianu), ale odwdzięczały się dobrymi plonami. Gospodarstwo specjalizowało się w uprawie zbóż i kartofli, które w części przerabiano na miejscu w gorzelni. W przylegającym do gorzelni folwarku od rana do nocy trwała gospodarska krzątanina.

Symbolem potęgi właścicieli był wielki pałac. Zbudowany w roku 1874 w miejscu i na fundamentach XVIII–wiecznego dworu wyróżniał się od innych siedziby pomorskich junkrów eklektycznym stylem. Zbudowany z czerwonej cegły, na kamiennym fundamencie i strzelistymi wieżyczkami od frontu bardziej przypominał bajkowe zamki z filmów Disney’a niż dom.

Mieściła się w nim radość i chluba Dennigów – biblioteka, druga co wielkości po księgozbiorze szczecineckiego gimnazjum. Dobrze to zapamiętała Christa Himmele, córka Heinza – Jürgena Denniga, ostatniego niemieckiego właściciela juchowskiego majątku, która prawie 20 lat temu wróciła w rodzinne strony ratować spuściznę po ojcu. W dziecięcej pamięci zostały obrazki minionych lat – Boże Narodzenie w pięknie wystrojonej sali, letnie wakacje i kuzyni skaczący przez okno wprost do zielonego parku, ojciec na łyżwach, nauka pływania w jeziorze, czy dożynkowy pochód. – Z tych schodów spadła rozcinając sobie wargę moja siostra Ulrike – wspominała nam kiedyś Chrusta Himmele. - Siostra przez cztery tygodnie piła zupę przez rurkę, a schody nazwaliśmy potem „schodami Ulryki”.

Dziś zabytek przedstawia obraz nędzy i rozpaczy. Zawaliły się belki stropowe, a w kilku miejscach runął ceglany mur. Z wieżyczek zerwano blachę, a resztki poszycia wiszą na ostatnim gwoździu. Spustoszono też wnętrza kradnąc i dewastując co się dało – drewniany parkiet w sali balowej, gzymsy, okiennice i drzwi. Dzieła zniszczenia dopełnił mróz, deszcz i śnieg. Plac przed pałacem zarasta wysokie zielsko. Jeszcze kilka lat a z pałacu zostanie kupa gruzów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto