Na ślubnym kobiercu stanęli pani Ewa i Artur Korszun, szczecineccy strażnicy miejscy. Uroczystość w USC odbyła się w rygorach sanitarnych z uwagi na epidemię. – Od przekroczenia progu musieliśmy mieć założone maseczki ochronne, tak samo jak świadkowie i goście, których na sali nie mogło być więcej niż 12 osób – mówi Ewa Korszun, panna młoda, dodając, że mieli ogromny dylemat, kogo z rodziny zaprosić, bo nie wszyscy mogli się zmieścić.
Tym większa była radość, że na sali byli potem także koledzy i koleżanki z pracy z gratulacjami. – To nasza druga rodzina – przyznaje pani Ewa. Przez całą uroczystości wszyscy mieli zasłonięte nosy i usta, ale po można było maseczki zdjąć i młodzi mogli się w końcu pocałować. – Z drugiej strony ślub w czasie epidemii jest na tyle wyjątkowy, że kiedyś wnukom będziemy mogli pokazać ślub dziadków w maseczkach – żartuje nasza rozmówczyni.
- W firmie mamy kilka małżeństw strażniczo-policyjnych, ale to pierwszy związek małżeński między naszymi pracownikami – mówi Grzegorz Grondys, komendant SM w Szczecinku. – Wszyscy cieszymy się ogromnie i życzymy młodej parze szczęścia i radości.
Pan Artur strażnikiem jest od 1994 roku, najpierw w Bornem Sulinowie, a od 1999 roku w Szczecinku. Pani Ewa mundur założyła w roku 2008. – Wcześniej się nie znaliśmy, dopiero tutaj między nami zaiskrzyło, zostaliśmy parą i od 2011 roku zamieszkaliśmy razem – mówi nasza rozmówczyni.
W domu obowiązuje zasada, że nie rozmawia się o pracy. Zdarza się – rzadko, bo rzadko - że dyżurny wyznacza obojgu wspólne służby. – Raz ja jestem dowódcą patrolu, raz mąż – śmieje się pani Ewa. – Ale na służbie nasz związek nie ma znaczenia, zachowujemy się profesjonalnie i z kolei nie mieszamy do tego spraw prywatnych.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?