Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szlachetna Paczka, czyli w Szczecinku nastał Weekend Cudów [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Szlachetna Paczka dojechała do pana Piotra
Szlachetna Paczka dojechała do pana Piotra Rajmund Wełnic
11 i 12 grudnia w Szczecinku nastał Weekend Cudów. Te dni to finał akcji Szlachetna Paczka, podczas którego wolontariusze spotkali się z darczyńcami fundującymi paczki, które wolontariusze dostarczyli do wybranej rodziny.

Idea Szlachetnej Paczki jest prosta – ludzie dobrej woli, firmy, instytucje zbierają paczki dla konkretnych ludzi mających określone potrzeby. Od lat organizuje je w całej Polsce Stowarzyszenie Wiosna. Buty, kurtki zimowe, pościel czy artykuły spożywcze. Wielu mogło by się wydawać, że to rzeczy, które każdy po prostu ma. Są jednak ludzie, którzy większość środków finansowych muszą przeznaczać na leki, a na te podstawowe rzeczy, po prostu nie wystarcza pieniędzy.

CZYTAJ TEŻ:

W rejonie Szczecinek działało w tym roku 10 wolontariuszy.

- Udało się zarazić tą szlachetna ideą osoby w różnym wieku, różnych profesji

- mówi Edyta Wieleba-Matyśniak, tegoroczny lider rejonu Szczecinek. - W tym roku dotarliśmy do 20 rodzin, które potrzebują wsparcia rzeczowego, ale również zwyczajnej uwagi drugiego człowieka. Nasze rodziny to przede wszystkim osoby starsze, niepełnosprawne, doświadczone przez los.

Darczyńcy

Po raz kolejny do akcji włączyła się po raz kolejny 60-osobowa załoga Nadleśnictwa Szczecinek. – Wybraliśmy sześcioosobową rodzinę Ukraińców z obwodu donieckiego, którzy uciekli przed wojną – mówi Katarzyna Klimek z Nadleśnictwa. – Mają trójkę dzieci w wieku szkolnym i jedno w przedszkolnym. Pracuje tylko ojciec, mama zajmuje się dziećmi i domem, mają więc bardzo ciężko i trudem wiążą koniec z końcem. Potrzebowali przede wszystkim laptopów do nauki zdalnej. Udało się zorganizować dwa komputery, a ponadto całą masę ubrań, butów, koce, pościel itp..

Paczki dla rodziny z trudem zmieściły się na dwóch paletach. – Nasi pracownicy okazali wielkie serce, dawali pieniądze lub kupowali różne produkty, które potem zapakowaliśmy – mówi Błażej Chmielewski, szczecinecki nadleśniczy.

Nadszedł w końcu Weekend Cudów. Krótka odprawa w magazynie, w którym zgromadzono część paczek. – Ktoś zadał pytanie, czy pomaganie innym wciąga? – mówi Edyta Wieleba-Matyśniak. – Chyba nie muszę mówić, popatrzcie na naszych wolontariuszy i darczyńców.

Na choince podarowanej przez leśników zawisły podziękowania, pięknie wykonane przez podopiecznych jednej z placówek opiekuńczych. Ale chyba największym podziękowaniem dla setek osób, które na paczki się złożyły są uśmiechy i radość, jaka w tych dniach zapanuje w wielu domach.

Rodziny w tarapatach

A potrzeby są ogromne. Zaglądamy na listę obdarowanych. Rodzina pani Agaty. Jej rodzina od zawsze borykała się z problemem biedy i chorobami. Alkoholizm ojca i upośledzenie Pani Agaty, mocno ograniczały możliwości wyjścia z trudności. Sytuacja pogarszała się z każdym rokiem. Nieodpowiednie warunki mieszkaniowe, stanowiły dla pani Agaty trwałą przeszkodę na drodze do lepszej pracy i wyższych zarobków. Ta silna kobieta, poza codzienną walką ze swoją chorobą, opiekuje się starzejącą się, niedowidzącą i coraz bardziej zniedołężniałą 82-letnią matką. Przystosowanie łazienki i kuchni do stanu ich zdrowia znacząco wpłynie na jakość życia obu pań. Da odwagę ruszyć dalej - znaleźć pracę oraz lekarzy. Pozałatwiać sprawy urzędowe. Sami tego nie osiągną, bo przychód rodziny to 2000 zł. Łączne koszty leków i zamieszkania to aż 1240 zł. Zatem pozostaje 380 zł miesięcznie na osobę. Kluczowe potrzeby: wymiana wanny na prysznic, obuwie dla pani Agaty, środki do higieny.

- Może wielu trudno w to uwierzyć, ale są osoby, które latami nie były u fryzjera, bo po prostu ich na to nie stać, albo po długiej opiece nad niepełnosprawnym, często większym już od rodzica, ludziom wysiadają kręgosłupy i wymagają rehabilitacji – pani Edyta dodaje, że w wielu paczkach znalazły się także vouchery na tego rodzaju usługi.

Najgorsza jest samotność

W Święta najgorsza jest samotność.

– Wychowałem się w domu dziecka w Darłowie, co święta czekałem, że rodzice przyjadą mnie zabrać choć na kilka dni do siebie –

pan Piotr patrzy w okno. – Po inne dzieci przyjeżdżali, po mnie nigdy. W końcu przestałem czekać i przyzwyczaiłem się, że Wigilię i Boże Narodzenie spędzam w grupie, której nikt na święta nie zabrał.

Może dlatego do dziś nie przepada za świętami? Powinno być rodzinnie, w gronie bliskich. Niekoniecznie przy suto zastawionym stole, z prezentami. Ale z kimś, kto nas zna, rozumie, wysłucha. – Z rodzeństwem kontakt się urwał już dawno, więc każde

Rodzina? – Gdy już byłem dorosły wziąłem na wychowanie z domu dziecka młodszego brata, starałem się jak mogłem przygotować do tego życia – nasz rozmówca wie, że wzięcie odpowiedzialności za drugiego człowieka to nie proste i łatwe zadanie. – Mówią nam, że mamy mieć dzieci, zakładać rodzinę, ale czy potem ktoś się interesuje, co dzieje się z dziećmi, których rodzice po prostu nie nadają się do tego, aby być ojcem i matką? Ilu z nich wychowa państwo lub ulica? Jak wygląda ich dzieciństwo? Może dlatego nie założyłem własnej rodziny.

Co nie znaczy, że w otoczeniu pana Piotra nie ma bliskich osób. – Na te święta zaprosi mnie znajoma, pojadę, bo każdy tego potrzebuje, nie mniej niż prezentów – dodaje.

Szlachetną paczkę poprosił o sprzęty domowe, ubrania, środki czystości. Wciąż urządza pierwszy własny kąt. – Całe życie mieszkałem w domu dziecka albo na stancji – pokazuje niewielką kawalerkę, jaką przydzieliło mu miasto. Jest skromnie, schludnie. Pan Piotr z wykształcenia jest kucharzem, ale ze swoją niepełnosprawnością woli pracować przy urządzaniu terenów zielonych i pracach porządkowych. Z trudem wiąże koniec z końcem – aktualnie czeka na pół etatu z prac interwencyjnych, czasami ktoś zleci mu jaką robotę przy domu. A wydatków jest sporo – mieszkanie do opłacenia, rachunki, jedzenie. Stąd zawsze brakuje na jakiś porządniejszy ciuch, czy sprzęty domowe.

Agnieszka Borecka, opiekunka samorządu uczniowskiego w Zespole Szkół nr 7 w Białym Borze, mówi, że pana Piotra wybrali do pomocy, właśnie dlatego, że tak doskwiera mu samotność. Bo nie jest łatwo iść przez życie, gdy trzeba liczyć tylko na siebie. A przecież wcale tak nie musi być, bo ludzi dobrej woli jest zawsze więcej, aby zacytować Czesława Niemena. – W przygotowanie paczki dla pana Piotra zaangażowali się nauczyciele, pracownicy szkoły, uczniowie i rodzice – mówi nasza rozmówczyni. – Odzew przeszedł nasze oczekiwania, zwłaszcza, że Szlachetną Paczkę robiliśmy po raz pierwszy.

- Jesteśmy szkołą mundurową, przygotowujemy młodych ludzi do szczególnej pracy, służby innym i staramy się im wpoić empatię wobec potrzebujących, bo to na pewno im się przyda w przyszłości – dodaje Danuta Soroka, kierowniczka internatu ZS nr 7.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto