W piątek radni miejscy Szczecinka, który ma 40 procent udziałów w spółce szpitalnej (reszta należy do powiatu), zajęli się dramatyczną sytuacją lecznicy. Marek Kotschy, nowy prezes szpitala, nie ukrywał, że jest ona fatalna: - Mamy 13,5 milionów zł zobowiązań wobec dostawców, codziennie przychodzi plik wezwań do zapłaty, mamy zajęcia komornicze – mówił, że każda medialna informacja o problemach szpitala wywołuje nerwowe reakcje wierzycieli. – Lipcowe pensje mogliśmy wypłacić dzięki pożyczce 500 tys. zł z powiatu.
Lada dzień dług w ZUS sięgnie 3,5 mln zł, spółka liczy na rozłożenie go na raty, ale najpierw musi zacząć płacić bieżące zobowiązania. Zwolniono już 22 osoby: opiekunki medyczne, administrację i obsługę medyczną. Co miesiąc straty rosną o 800-900 tys. zł. – Jak zapłacę ZUS, to za chwilę odetną na prąd, nie przyjdą leki – prezes tłumaczył, że codziennie musi dokonywać wyboru, jaki rachunek zapłacić najpierw.
Miasto – o czym mówił były burmistrz Jerzy Hardie-Douglas, obecnie pełnomocnik miasta ds. służby zdrowia – ma plan: ratusz wykłada gotówkę na dopłaty, starostwo, które ma mniejsze możliwości finansowe – jeżeli nie stać go na dopłatę – poręcza kredyt dla spółki.
To umożliwiłoby jej codzienną działalność, choć bardzo możliwa jest sądowa restrukturyzacja, która oddaliłaby groźbę wejścia komornika.
Są jednak warunki: miasto chce zmian w umowie spółki: powołania dwuosobowego zarządu – po jednym dla każdego udziałowca, a ważne decyzje wymagałyby zgody obu prezesów. W trzyosobowej radzie nadzorczej miałoby być podobnie, trzeciego członka miasto i powiat musiałyby uzgodnić. Do tego głosowanie na walnym zgromadzeniu właścicieli nie udziałami, ale według zasady: jeden udziałowiec - jeden głos. Decyzji do dalszego istnienia spółki można się spodziewać 26 sierpnia, gdy odbędzie się kolejne walne zgromadzenie.
Plan wygląda dobrze na papierze, ale pytanie, czy uda się go wdrożyć w sytuacji ostrego konfliktu między udziałowcami? 12 lat powiatem rządziła koalicja starościńskiego Porozumienia Samorządowego z ratuszowej Platformy Obywatelskiej, którą pół roku temu zastąpiło Prawo i Sprawiedliwość. Pokłosiem tego była zmiana rady nadzorczej szpitala i powołanie nowego prezesa.
Alternatywa: - Jeżeli nie będzie dofinansowania, będę wiedział co zrobić – tak Marek Kotschy odpowiadał na pytanie czy nie powinien już zgłosić wniosku o upadłość.
Powiat ma jeszcze jedną możliwość na wypadek pata – może przegłosować na walnym zgromadzeniu dopłatę do spółki proporcjonalną do wysokości udziałów. Miasto prędzej czy później musiałoby ją wyłożyć. Sęk w tym, że pieniędzy potrzeba na wczoraj. Rozwód też byłby trudny: ewentualna sprzedaż udziałów wymaga zgody drugiego współwłaściciela.
- Szpital nie upadnie – zadeklarował Jerzy Hardie-Douglas.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?