Tańsze ciepło dla odbiorców ciepła w Szczecinku. Tańsze nie znaczy tanie [zdjęcia]

Zgodnie z ustawą przyjętą już przez Sejm od października do kwietnia 2023 roku będą obowiązywać dopłaty także do cen ciepła systemowego, czyli z kotłowni. Ustawą zajmie się teraz Senat, potem musi ją podpisać prezydent, ale wszystko wskazuje, że zasadniczych zmian już nie będzie. Co jest najważniejsze dla odbiorców ciepła? Ustalono pułap ceny ciepła uprawniający do wsparcia rządowego, tak zwanej taryfy z rekompensatą. Pułap wyniesie 103,82 złotych za gigadżula dla ciepła z węgla i 150,95 zł/GJ dla ciepła z gazu.

Jak to się ma do cen, które obowiązują w Szczecinku? Przypomnijmy, że Miejska Energetyka Cieplna w Szczecinku z początkiem sierpnia ma nowe, wyższe średnio o 74 procent taryfy za energię cieplną. Najpopularniejsze taryfy to teraz 160,47 zł/GJ netto dla korzystających z największej kotłowni na osiedlu Zachód. Odbiorcy z kotłowni przy ulicy Sikorskiego płacą 127,32 zł za gigadżul ciepła, a z kotłowni Browarowa z ulicy Cieślaka 136 zł. Różnice wynikają z tego, że ciepłownie o mniejsze mocy nie są tak obciążone opłatami za emisję CO2 jak np. kotłownia na Zachodzie.

W praktyce oznacza to, że klienci MEC zapłacą mniej od ponad 50 zł do ponad 20 zł za jednostkę ciepła. Rząd obliczył, że średnio każde gospodarstwo zaoszczędzi około tysiąca złotych w sezonie grzewczym. Oczywiście nie w każdym, bo wszystko zależy od wielkości mieszkania, naszego indywidualnego zużycia ciepła i lokalnych cen.

Pamiętajmy jednak, że dopłata – trafi ona do firm ciepłowniczych, którym państwo pokryje różnicę między faktycznymi koszami a ceną maksymalną – nie zagwarantuje najczęściej utrzymania poziomu cen z zeszłego sezonu. Np. odbiorcy ciepła z kotłowni ze szczecineckiego Zachodu płacili do tej pory nieco ponad 70 zł za gigadżul ciepła.

- Czekamy aż ustawa wejdzie w życie, cały czas ją analizujemy i czekamy na szczegóły np. kwestie rozliczeń firm ciepłowniczych, bo mowa na razie o rozliczeniach rocznych, a nasz MEC zaciągnął kredyt, aby zakupić opał –

mówi Marek Szabałowski, prezes MEC Szczecinek.

- Gdybyśmy długo czekali na pieniądze z rządowych dopłat to nasza płynność finansowa byłaby zagrożona. Musimy także zebrać od odbiorców, a mamy ich trzy tysiące, oświadczenia o planowanym zużyciu ciepła. Czasu na to mamy niewiele.

Duzi odbiorcy (wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie) także czekają na nowe cenniki. Część już naliczyła zaliczki według sierpniowej taryfy, inne na to czekały – teraz na wejście w życie przepisów o wsparciu wytwórców ciepła systemowego. Przypomnijmy, że wsparcie przewidziane jest dla gospodarstw domowych, wspólnot, żłobków, szkół, szpitali i domów pomocy społecznej itp..

Rządowe szacunki mówią, że koszty nowego rozwiązania dla budżetu państwa to ponad 9 miliardów złotych. Pojawiają się także inicjatywy oszczędnościowe. Samorząd ciepłowniczy już od 2 lat promuje akcję „20 stopni dla klimatu” zachęcając, abyśmy w mieszkaniach utrzymywali niższą temperaturę. Z badań wynika, że średnio w polskich mieszkaniach mamy w sezonie grzewczym 22 stopnie Celsjusza. Obniżenie temperatury o 1 stopień to zaś oszczędność w zużyciu ciepła od 5 do nawet 8 procent. Ciepłownicy wyliczyli, że obniżając temperaturę w mieszkaniach właśnie do 20 stopni zaoszczędzilibyśmy milion ton węgla mniej.