Wieże wiertnicze na Trzesiecku w Szczecinku? Poszukiwania ropy pod dnem jeziora [zdjęcia]

O ile wielkie maszyny Geofizyki Toruń do poszukiwań złóż gazu i ropy metoda sejsmiczną, które od kilku miesięcy penetrują okolice Szczecinka, nie są już sensacją, o tyle urządzenia pływające na jeziorze – już tak.

Okazuje się, że geolodzy szukają gazu i ziemi także pod powierzchnią jezior, a tych u nas nie brakuje. W minionych tygodniach specjalistyczny sprzęt pływał po Wielimiu. Teraz przyszła pora na szczecineckie jezioro Trzesiecko.

- Prace na wodzie można podzielić na dwa rodzaje odpowiednio zastępujące pracę na lądzie – pisze Maciej Stawinoga, rzecznik prasowy Geofizyki. – Najpierw rozkładane są czujniki na wodzie, które są przedłużeniem profili badawczych rejestrujących fale sejsmiczne na lądzie.

Na realizowanym projekcie profile sejsmiczne przecinają jezioro Trzęsiecko. - Na tym akwenie stosujemy hydrofony – dodaje rzecznik. - Są to nieco inne czujniki, niż te stosowane na lądzie. Dane z hydrofonów są, w późniejszym czasie analizy danych, zestawiane z danymi z lądu i uzupełniają miejsca gdzie rozłożenie czujników lądowych nie było możliwe. Na powierzchni wody, na specjalnej piance, unosi się część elektroniczna czujnika, a sam wspomniany hydrofon jest opuszczony w głąb wody, zwykle na głębokość kilku metrów. Całość zestawu jest zakotwiczona do dna.

Drugim typem prac na wodzie jest wzbudzanie fali sejsmicznej. - Wykorzystuje się do tego sprężone powietrze, które jest dostarczane do urządzenia znajdującego się na głębokości kilku metrów – mówi Maciej Stawinoga. - Urządzenie uwalnia powietrze pod ciśnieniem, które, po dotarciu do dna, wywołuje falę sejsmiczną. Dalej wszystko przebiega analogicznie, jak na lądzie – fala sejsmiczna odbija się od poszczególnych warstw geologicznych i wraca na powierzchnię, gdzie jest rejestrowana przez czujniki.

Prace badawcze na jeziorze, podobnie jak te na lądzie, są całkowicie bezpieczne dla środowiska naturalnego, ludzi i zwierząt.

Przypomnijmy, że sprzęt Geofizyki prowadzącej poszukiwania na zlecenie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, wjechał w lasy administrowane przez Nadleśnictwo Czarnobór, w terenach, gdzie to niemożliwe nawet dla ciężkich pojazdów wykonywane są odwierty, w których umieszcza się ładunki wybuchowe i odpala się. Wibracje zebrane przez sieć czujników pozwalają ocenić geologom gdzie są szanse odkrycia pokładów gazu i ropy.

To, że okolice Szczecinka mogą być ropo- lub gazonośnym rejonem wiadomo nie od dziś. W latach 70. XX wieku rozpoczęto eksploatację złoża gazu ziemnego koło Wierzchowa. Z kilkunastu odwiertów opłacało się eksploatować dwa. Przez kilkadziesiąt lat kopalnia zaopatrywała m.in. Koszalin i Szczecinek, do którego specjalnie pociągnięto wówczas unikatowy i pierwszy w Polsce gazociąg z polipropylenu. Kopalnię koło Wierzchowa zamknięto ostatecznie całkiem niedawno, dziś już las niemal całkowicie powrócił na miejsce wydobywania gazu.
W polskich warunkach złoża ropy i gazu są zwykle na głębokości 2-3 kilometrów. Kiedyś szukano ich nieco na „oko”, posiłkując się intuicją, a przede wszystkim próbnymi odwiertami. Dziś metoda sejsmiczna pozwala znacznie zwiększyć prawdopodobieństwo natrafienia na pokłady podziemnych paliw. Wszystkie kopaliny w Polsce są własnością Skarbu Państwa i na ich wydobywanie udzielane są koncesje.