Wyciąg narciarski w Szczecinku? Nie. I to było na tyle [zdjęcia]

Po szóstym przetargu – poprzednie unieważniano z różnych powodów – okazało się, że na I etap inwestycji, czyli postawienie samego wyciągu trzeba przeznaczyć 615 tys. zł. To niewiele – ale jednak więcej – od pół miliona złotych, jakie szczecinecki ratusz chciał przeznaczyć na ten cel.

- Burmistrz Daniel Rak zdecydował, że przetarg z powodu przekroczenia założonych wydatków zostanie unieważniony – mówi Mateusz Ludewicz, rzecznik ratusza w Szczecinku. – Burmistrz po rozmowach z klubem radnych Koalicji Obywatelskiej i innymi środowiskami uznał, że to nie jest najlepszy moment na taką inwestycję. Projekt trafi więc do „zamrażarki”, nie rezygnujemy z niego na zawsze i być może w przyszłości do niego wrócimy.

Szczerze mówiąc - to już opinia redakcji - szanse na to są jednak znikome. Pomysł od początku krytykowali radni opozycyjni, protestowali także mieszkańcy sąsiednich bloków obawiający się hałasu i innych uciążliwości ze stoku narciarskiego. Z przetargu na przetarg rosły – jak widać także w obozie rządzącym – opory wokół przedsięwzięcia. Kluczowy okazał się jednak chyba fakt, że w ostatnich latach zim praktycznie w Szczecinku nie ma. To jak, obliczono na podstawie obserwacji meteorologicznych, od 44 do 26 dni w roku, gdy są warunku pozwalające na utrzymanie pokrywy śnieżnej, nawet tej sztucznej.

Rosły także niebezpiecznie koszty. Przed ponad rokiem miasto wydało już 284 tys. zł na niwelację Górki Rynkowej, nie licząc samego projektu wyciągu. Teraz na I etap należało wyłożyć 615 tys. zł i wiadomo było, że 700 tys. zł w tegorocznym budżecie nie wystarczy na dokończenie inwestycji. W II etapie, bez którego wyciąg nie mógłby działać musiały jeszcze powstać kontenery na wypożyczalnię narty i zaplecze socjalne, instalacje do naśnieżania tzw. lance śnieżne oraz drenaż i zbiornik na wodę. Mówiło się także o montażu igielitu, aby ze stoku korzystać także w ciepłych miesiącach.

Poniesione wydatki – jak mówił nam burmistrz – uczyniły Górkę Rynkową bezpieczniejszą, zlikwidowały kaskady i nierówności. W razie powrotu zimy będzie tu można – jak od dekad - łatwiej zjeżdżać na sankach czy nartach. Choć bez wyciągu.