Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownia czapek Butkiewiczów w Szczecinku. Klientami byli Łazuka i Fajbusiewicz [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Państwo Joanna i Jerzy Butkiewicz obecnie w swoim sklepie z czapkami
Państwo Joanna i Jerzy Butkiewicz obecnie w swoim sklepie z czapkami Rajmund Wełnic
Pracownia czapek Jerzego Butkiewicza to jedna z najstarszych rodzinnych firm w Szczecinku.

Sklep z czapkami przy szczecineckim deptaku zna chyba każdy mieszkaniec tego miasta. Firmę prowadzi z żoną Joanną pan Jerzy Butkiewicz. – Przejąłem ją od ojca w roku 1987 i na część taty Franciszka, który prowadził ją od lat 40. i mamy Antoniny nazwałem Frant – wspomina Jerzy Butkiewicz.

Znajdziemy tu niemal wszystkie nakrycia głowy dla panów i pań, większość wykonane ręcznie we własnej pracowni. – To już oczywiście nie te czasy, że kupował u nas cały Szczecinek i okolice, ale wciąż mamy wielu stałych klientów, którzy się u nas zaopatrują – mówi pani Joanna. – Są i klienci z całej Polski, którzy wpadają co jakiś czas kupić nowej czapki.

Wszystko zaczęło się w roku 1945, gdy nad Trzesiecko przyjechała – jak wielu innych repatriantów - z Wilna rodzina Butkiewiczów. – Tata Franciszek zrobił dyplom mistrzowski czapnika i otworzył swój zakłada w domu przy ulicy Moniuszki – pan Jerzy opowiada, że ojciec szył czapki w domu i dwa razy w tygodniu ciągnął drewniany wózek z rozkładanym straganem na szczecinecki rynek. Targowisko mieściło się wówczas nieopodal nieistniejącego browaru, w rejonie placu Winnicznej. Przenośne stoisko z czapkami prosperowało na tyle dobrze, że Franciszek Butkiewicz mógł bez problemu utrzymać z tego powiększającą się rodzinę (dochował się w sumie pięciorga dzieci) i niepracującą żonę.

- Gdy miałem kilkanaście lat tata ciężko zachorował i w szyciu czapek pomagała cała rodzina, to wtedy sam nauczyłem się robić czapki – mówi nasz rozmówca, który – sam z wykształcenia mechanik – długo myślał, że rodzinnego biznesu nie poprowadzi. Brat Jan założył własną firmę (dziś już nie działa, mieściła się w Trzesiece) wytwarzającą m.in. dżokejki i cylindry. – Pracowałem wówczas gdzie indziej, ale brat Zbigniew (także znana osobistość – przez lata kierował Szczecineckim Ośrodkiem Kultury, jego córka Eva Minge to znana projektantka mody – red.) namówił mnie, abym w połowie lat 80. przejął rodzinny biznes, były w tego wówczas naprawdę solidne pieniądze – wspomina. – Tata potem jeszcze przez jakiś czas mi pomagał, już jako emeryt.

Firma przetrwała więc ponad 70 lat, kilka kryzysów gospodarczych i przemianę ustrojową. Ludzie bowiem nadal potrzebują nakryć głowy. Choć ostatnimi czasy coś się jednak zmieniło, i to na gorsze. Rzemieślnikom trudno konkurować z masową produkcją i taniochą z Chin. Ale wierni klienci wiedzą, że za porządną czapkę trzeba zapłacić. – Do łask i mody wśród młodych wracają kaszkiety, niektórzy szukają konfederatek (wzorowane na czapkach Konfederatów z wojny secesyjnej w USA – red.) – mówi Joanna Butkiewicz.

Nieuchronnie jednak widać zmiany zwyczajów. – Oboje jesteśmy na emeryturze, gdyby nie to, i fakt, że nie musimy wynajmować lokalu, to pewnie byśmy pracownię już zamknęli – nasi rozmówcy mówią, że dziś to bardziej sposób na to, aby nie wiedzieć w domu. Wszystko też wskazuje na to, że firmy nie przejmą ich dzieci. – Mają swoje zawody, zajęcia i rozjechali się za Szczecinek – dodają państwo Butkiewicz.

Traf chciał, że odwiedziliśmy ich dokładnie 20 lat temu, w roku 2001. Oto co wówczas pisał nasz reporter.
Lato to okres, kiedy właściciele sklepów z czapkami notują zwiększone obroty. Nie inaczej jest w pracowni czapek i kapeluszy Jerzego Butkiewicza, znanego szczecineckiego wytwórcy nakryć głowy. Firmę założył w roku 1945 Franciszek Butkiewicz. Zakład przetrwał dziejowe burze, uspołecznianie handlu i rzemiosła, domiary fiskusa i inne przyjemności, jakie w Pereelu były zarezerwowane dla prywatnej inicjatywy. Do dziś w sklepie przy szczecineckim deptaku można kupić kapelusze z własnej pracowni Jerzego Butkiewicza, a także wyroby innych znanych firm.
- Interes idzie kiedy świeci słońce, a kiedy tak jak dziś pada deszcz to nie sprzedajemy zbyt wielu kapeluszy i czapek – mówi Joanna Butkiewicz, małżonka właściciela firmy. – Ludzie nie traktują zakupu nakrycia głowy jako wydatku pierwszej potrzeby i czasami wydaje im się, że skoro leje to będzie tak do końca lata. Ubiegłoroczne wakacje potwierdziły tylko prawidłowość, że bark słońca odbija się na obrotach firmy. O tym, że głowę warto chronić do dawna przekonują lekarze. Promienie słoneczne mogą spowodować udar, wylew, ból głowy. O ochronę „rozumu” powinni się zatroszczyć zwłaszcza cieśnieniowcy. Do tego grona zaliczają się również panowie, którym nic w życiu tak nie wyszło jak włosy. Kapelusz to nie tylko ochrona, ale również – a może przede wszystkim – ozdoba.

Pani Joanna od lat obserwuje zmieniające się mody. – Widzimy powrót do kapeluszy dla pań – mówi nasza rozmówczyni. – W minionej epoce kobieta miła być szarą myszką, podobną do wielu innych, a pani w kapeluszu była uważana za damę. Na szczęście ten pogląd odchodzi już w przeszłość i wystarczy, że sąsiadka sprawi sobie efektowne nakrycie głowy, to inne panie przełamują onieśmielenie i także odważą się wyjść na ulicę w kapeluszu. Prawidłowością jest przy tym, że goszczący w Szczecinku mieszkańcy dużych miast chętniej sięgają po bardziej ekstrawaganckie fasony. Tubylcy są zdecydowanie bardziej konserwatywni.

W sklepie pana Butkiewicza zawsze można liczyć na fachową poradę. Nie każdy przecież potrafi obiektywnie ocenić swój wygląd. – Na moje doświadczenie i radę zdają się zwłaszcza panowie – mówi Joanna Butkiewicz. – Potrafię dobrać fason do każdej twarzy, jej owalu i wielości głowy. Przeciętny rozmiar głowy dorosłego mężczyzny to 53 – 60 centymetrów w obwodzie, ale zdarzają się i znacznie większe. Pracownia jest w stanie wykonać kapelusz na indywidualne zamówienie. Panowie w wieku 40, a nawet 50 lat chętnie sięgają po nieco młodzieżowe czapki i jak mogą najdłużej bronią się przed tradycyjnymi kapeluszami. W tym roku z pracowni przy deptaku wychodzi wiele kapeluszy wzorowanych na kapeluszach kowbojskich. – Spora w tym zasługa programu Big Brother, który za sprawą prowadzącej go Martyny Wojciechowskiej i innych uczestników wylansował ten model – uważa pani Butkiewicz. Nieźle sprzedają się również bawełniane czapeczki z okrągłym rondem. Sięga po nie młodzież wyjeżdżająca na biwaki. Są nawet kapelusze ze sztruksu.

Są też różnego rodzaju kaszkiety, zwane również cyklistówkami. W lecie wzięciem cieszą się przewiewne kaszkiety z sznurka. Nie kończy się od lat moda na bejzbolówki, charakterystyczne czapeczki z dachem. – Mamy uwielbiają kupować małym dziewczynkom ładne kapelusiki – dodaje pani Joanna.

Część produkcji pochodzi z własnej pracowni. Inne modele – takie jak ekskluzywny czarny kapelusz z włosa królika – pochodzą z renomowanej fabryki w Skoczowie. – Taki kapelusz kosztuje 130 zł, ale jest naprawdę doskonały, a włos królika przypomina w dotyku zamsz – wyjaśnia Joanna Butkiewicz. Ceny trudno uznać za wygórowane. Ładne wyroby można już kupić za kilkanaście złotych, a nieco bardziej efektowne za kilkadziesiąt. – Musimy się dostosować do zasobności kieszeni miejscowego klienta – mówi nasza rozmówczyni. – Przybysze z dużych miast są zaskoczeni niskimi cenami i mówią, że u nich podobne kapelusze są często dwukrotnie droższe.

W sklepie zakupy niejednokrotnie robiły znane osobistości. Podczas naszej rozmowy cyklistówkę ze sznurka kupił dla małżonki Michał Fajbusiewicz, twórca popularnego programu telewizyjnego „997” wypoczywający akurat na Pojezierzu Drawskim. W ubiegłym roku czapki ze Szczecinka nabywali m.in. aktorzy Krzysztof Kowalewski i Bogdan Łazuka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto