Uroczystej Mszy Świętej z udziałem księży ze szczecineckich parafii przewodniczył ksiądz Jacek Zdzieborski, dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. To w ramach działalności SOM-u na misję do Tunezji wyjechał ksiądz Marek Rybiński, młody salezjanin ze Szczecinka…
Kapłan w wypełnionym wiernymi kościele – tego dnia parafia obchodziła także odpust – w obecności bliskich księdza Marka wspominał jego dzieło. A także dzieło wszystkich misjonarzy i misjonarek, którzy na całym świecie niosą nie tylko Ewangelię, ale i wymierną pomoc. Mówił o tym z goryczą, bo wysiłki tysięcy misjonarzy rzadko kiedy interesują media, które wolą rozpisywać się o aferach i skandalach seksualnych z udziałem księży. – Cały las rośnie w ciszy, pojedyncze drzewo pada z hukiem – ksiądz Jacek Zdzieborski cytował list salezjanina z misji w Angoli do gazety „New York Times”, który nigdy nie został w niej wydrukowany.
Po nabożeństwie w kruchcie kościoła św. Rozalii Józef Słupek, przewodniczący rady parafialnej, odsłonił tablicę poświęconą księdzu Markowi ufundowaną przez parafian.
Tragedia rozegrała się w lutym 2011 roku. 34-letni wówczas Marek Rybiński już trzeci rok był na misji w Tunezji. Ciało księdza znaleziono w garażu szkoły prowadzonej przez wspólnotę salezjańską. Kilka tygodni wcześniej zakonnicy dostali list z pogróżkami, w którym domagano się od nich haraczu. To ukierunkowało śledztwo, bo początkowo władze tunezyjskie podejrzewały, że za zbrodnią stoi grupa „faszystowskich terrorystów o ekstremistycznym charakterze”, jak to ujął tamtejszy resort spraw wewnętrznych. Szybko wykluczono związek z niepokojami społecznymi wstrząsających Tunezją.
Po kilku tygodniach aresztowano Tunezyjczyka podejrzewanego o dokonanie mordu. Okazał się nim stolarz pracujący w szkole prowadzonej przez salezjan.
To tam spędził ostatnie trzy lata swojego życia ksiądz Marek. Był w szkole ekonomem, opiekował się także tamtejszą polską społecznością, przygotowywał młodzież do bierzmowania. Na księdza został wyświęcony w maju 2005 roku. Jednak już w roku 1995 rozpoczął nowicjat w zakonie salezjan. Studia teologiczne odbył w seminarium w Łodzi. Później pracował w salezjańskim ośrodku misyjnym w Warszawie, następnie przez rok był w Olsztynie w placówce, gdzie przygotowywał wolontariuszy do wyjazdów misyjnych. W końcu sam pojechał do Afryki…
Państwo Barbara i Piotr Rybińscy, rodzice salejzianina wychowali siedmioro własnych dzieci. A także czworo innych, jako rodzina zastępcza.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?