Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ksiądz „z tiktoka” w Szczecinku. Rekolekcje inne niż wszystkie [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Wideo
od 7 lat
Młodzież z I LO i ZS nr 2 w Szczecinku chyba jeszcze nigdy tak chętnie nie uczestniczyła w szkolnych rekolekcjach wielkopostnych. Wszystko za sprawą księdza Sebastiana Koseckiego, zwanego „księdzem z tiktoka”.

Widzieliście kiedyś księdza, do którego ustawia się kolejka młodych ludzi, aby zrobić selfie? No niekoniecznie, prawda? Udaje się to księdzu Sebastianowi Koseckiemu, 28-letniemu kapłanowi z południa Polski, który przyjechał do Szczecinka z rekolekcjami wielkopostnymi do I Liceum Ogólnokształcącego i Zespołu Szkół nr 2. Te spotkania były jednak nieco inne niż zwykle. Ksiądz Sebastian bowiem do głoszenia Słowa Bożego wykorzystuje internetowe media społecznościowe – facebooka, instagrama, youtuba, czy tiktoka. Na tym ostatnim ma... ponad 300 tysięcy obserwujących i – jak to się mówi – spokojnie można go nazwać influencerem, czyli osobą, która jest niezwykle popularna w sieci.

Ale nie tylko to decyduje o zasięgach profilów księdza „z tiktoka”, ale forma i sposób, w jaki przekazuje naukę o religii. Religii, która – powiedzieć to trzeba jasno – staje się dla dzisiejszych nastolatków (i nie tylko) coraz bardziej odległa. Wystarczy wejść na niedzielną Mszę Świętą do kościoła, aby przekonać się, że pustoszeją one coraz bardziej, a młodych ludzi tam jak na lekarstwo. I nie są to wrażenia, bo wyraźnie pokazują to statystyki samego kościoła. W szczecineckich parafiach na niedzielne nabożeństwa chodzi kilkanaście procent społeczeństwa.

Ale na rekolekcjach u księdza Sebastiana jest inaczej. Może i licealiści idą tam, bo odbywa się do w ramach zajęć szkolnych, ale na pewno spotkanie z tym księdzem wygląda inaczej niż do czego się przyzwyczaili. - Jest młody, mówi naszym językiem – uśmiecha się Zuzia z drugiej klasy szczecineckiego ogólniaka. Ksiądz chodzi w dresie z kapturem (choć pod koloratką), nosi adidasy i w ogóle trudno się zorientować, że sam licealistą nie jest. - Ma dar, charyzmę, czy jakby to nie nazwać, że chętnie się go słucha, także na żywo – mówi Krzysiek z I LO. - Może nie wszyscy wyjdą ze spotkania nawróceni, ale na pewno potrafi do nas dotrzeć.

- Ksiądz się czuje trochę jak gwiazda internetu?
Niektórzy mnie tak nazywają, ale nie lubię tego określenia, bo nie odnajduję się w treści tego słowa. Choć na pewno mam świadomość, że młodzi rozpoznają mnie przez obecność np. na tiktoku. Jest to zazwyczaj miłe, ale zawsze, gdy staję już oko w oko z tą młodzieżą t mówię, że to chodzi o Pana Jezusa. Więc to sprawia, abym nie czuł się jak gwiazda.

Licealiści podkreślają, że ksiądz mówi do nich ich językiem, no czasami nawet na pograniczu.
Nie robię tego umyślnie, bo to jest po prostu mój język. Obracam się wśród młodych ludzi, moja główna przestrzeń duszpasterska to praca w szkole, grupy na parafiach. Ja po prostu na co dzień żyję z nimi i to też jest mój język. Wręcz, gdy mam kazanie u siebie w parafii, to wtedy muszę się starać, aby nie używać młodzieżowego slangu, słów, które jakoś naturalnie ze mnie wychodzą. Z pewnością taka forma komunikacji jest nam dzisiaj potrzebna, abyśmy się rozumieli. To jest ich język, który bardzo szybko się zresztą zmienia. I jeżeli widzą, że ja jestem w ich świecie to widzą też, że to co mówię może być aktualne w ich życiu. Właśnie przez to jak to mówię.

Wielu młodych ludzi odchodzi od wiary, oni nawet nie przyjdą do kościoła i nie posłuchają kazania. Na, którym zresztą większości ludzi zdarza się przysypiać i po wyjściu z Mszy Świętej, większość nawet nie wie, o czym ksiądz mówił. Media społeczościowe pozwalają do nich dotrzeć?
To ważne, co pan mówi. Kluczem jest to co powiedział papież Franciszek, że żyjemy w czasach, że trzeba wstać z kanapy i wyjść do nich. Więc skoro młodzież nie przychodzi dziś to kościoła, to my idziemy do nich. Na takie spotkania rekolekcyjne jak dziś, czy przez social media. W taki sposób, w jaki są w stanie przyjąć nasze słowo. Tiktok jest dla mnie tylko narzędziem. To nie jest dla mnie sposób na życie, to kanał komunikacyjny, w którym mogę coś powiedzieć. Nie tylko o Panu Bogu, ale mogę nawiązać z odbiorcami relację. A wtedy uważniej słuchają, zainteresują się tym co mówię o Panu Bogu. Przecież gdyby nie tiktok to mnie tu w Szczecinku by nie było.

Młodzi żyją w wirtualnym świecie, czasami miesza im się on z realnym życiem. Ale tak jest i nie ma co nad tym deliberować. A ksiądz nie łapie się na tym, że i jego życie przenosi się do sieci, że uzależnił się od mediów społecznościowych?
Myślę, że robię to dość świadomie. Inaczej to nieco funkcjonuje się, gdy jest się mediach społecznościowych, gdy się jest tylko ich odbiorcą, a inaczej jako twórca. Ja najczęściej coś „wrzucam” do mediów i skupiam się na tym co tam tworzę, a nie na tym co ktoś w nich zamieszcza. Zdecydowanie więcej wrzucam, niż oglądam. Myślę więc, że uzależnienie od mediów społecznościowych nie jest dla mnie groźnie. Co więcej, bardzo cenię sobie rozmowy na żywo. Np. bardzo mało piszę z ludźmi na messengerze, niektórzy nawet piszą oburzeni, że na odpowiedź ode mnie trzeba czekać kilka dni. Bo bardziej cenię sobie rozmowę przez telefon niż pisanie.

Ksiądz Sebastian Kosecki pochodzi w Częstochowy, dorastał w niebezpiecznej dzielnicy Raków. Był ministrantem, animatorem grup dziecięcych i młodzieżowych we wspólnotach ministranckich i oazowych, a dzisiaj sam je prowadzi. Powołanie do stanu kapłańskiego poczuł w trzeciej klasie liceum. - Miałem liczne wątpliwości i różne kryzysy, chciałem nawet wystąpić z seminarium – mówił w jednym z wywiadów. - Wydawało mi się, że może to nie jest moja droga. Pojawiły się myśl dotyczące dziewczyn, czy pragnienia założenia rodziny. Jeden z duchownych powiedział mi wtedy, abym skupił się na szukaniu Pana Boga dzisiaj, a on się zajmie tym, co będzie jutro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto