Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

80 lat temu w Szczecinku nakręcono głośną megaprodukcję filmową III Rzeszy [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Zdjęcia z kręcenia scen batalistycznych do filmu „Kolberg” w Szczecinku.
Zdjęcia z kręcenia scen batalistycznych do filmu „Kolberg” w Szczecinku. archiwum www.szczecinek.org
Szczecinek kilkakrotnie w swojej historii służył za filmowy plener. Filmowcy przyjeżdżali tu przed wojną, a także po wojnie. Dziś przypominamy dzieje nazistowskiego filmu „Kolberg” kręconego w Szczecinku w roku 1944.

Zdjęcia, które udostępnił nam Łukasz Chmielewski „bronx”, założyciel portalu poświęconego dziejom Szczecinka www.szczecinek.org, to absolutny ewenement. – Dostałem je od dawnego mieszkańca Szczecinka podczas wizyty w Eutin (miasto na północy Niemiec, które sprawuje patronat nad ziomkami, byłymi mieszkańcami Szczecinka – red.) – mówi Łukasz. – Wykonano je podczas scen kręconych do filmu „Kolberg” w Szczecinku.

Mieszkańcy Szczecinka bez trudu rozpoznają rejon Rynku Maślanego, który udawał zabudowę Kołobrzegu z początków XIX wieku. Choć dziś okolice zmieniły się, i to bardzo. W miejscu rynku stoi bowiem galeria handlowa Hosso. Pozostała za to wieża świętego Mikołaja, kamienice przy deptaku (choć nie wszystkie), czy parterowy domek, dziś siedziba informacji turystycznej. Zdjęcia są bezcenne nie tylko dlatego, że uwieczniły momenty pracy filmowców, ale też mają zacięcie reporterskie. W archiwach dominują bowiem widoki i zdjęcia pozowane.

SZCZECINEK NA PLANIE FILMOWYM

Szczecinek – z właściwie jezioro Trzesiecko – „zagrało” w filmie po raz kolejny w latach 60., gdy kręcono tu zdjęcia do serialu o komandosach z „zielonych beretów”. Filmowcy zawitali do Szczecinka pod koniec XX wieku. W roku 1999 roku kręcono zdjęcia do niemieckiego filmu o dramatopisarzu Bertoldzie Brechcie. Dawny kemping przy ulicy Kościuszki wybrano jako replikę Buckowsee pod Berlinem, ukochanego miejsca wypoczynku Brechta.

Z kolei życie szczecineckiego krawca-amatora Adama Giedrysa posłużyło za kanwę filmu fabularnego „Planeta Krawiec” z lat 80. z kapitalną rolą tytułową Kazimierza Kaczora. Choć akurat w tej produkcji Szczecinek nie użyczył swoich plenerów, a Pułtusk. Co ciekawe, oba filmy – polski i niemiecki – miały swoje premiery w szczecineckim kinie.
Tuż obok Szczecinka – bo w Gwdzie Wielkiej udającej fikcyjną wieś Piaski – powstawał z kolei telewizyjny serial „Skarb sekretarza”, który też doczekał się filmowej wersji pt. „Jest sprawa”. Niezapomnianą kreację wójta stworzył w nim Krzysztof Kowalewski. Była to osadzona w popegeerowskich klimatach komedia o perypetiach związanych z bezcennym diamentem ukrytym w popiersiu Lenina.

Poruszający dokument-reportaż „Żeby nie bolało” pod koniec XX wieku nakręcił w Szczecinku Marcel Łoziński, który po bez mała ćwierć wieku wrócił do Urszuli Flis. Bohaterka na obrzeżach miasta prowadzi własne gospodarstwo rolne, wyprowadza krowy na pastwisko i zanurza się w świecie książek, które są jej drugim – a może pierwszym – światem. Jest miłośniczką teatru, inteligentna i oczytana. W połowie lat 70. bierze na swoje barki ciężar, jakim jest 13-hektarowe gospodarstwo rezygnując przy tym z normalnego życia, roli matki i żony. Ponowna wizyta u niej daje wszystkim wiele do myślenia...

MEGAPRODUCKCJA GOEBBELSA

Wróćmy jednak do „Kolbergu”… Josef Goebbels, minister propagandy III Rzeszy, był zafascynowany kinem amerykańskim. Tak zrodził się pomysł nakręcenia filmu o bohaterskiej obronie Kołobrzegu w czasie wojny 1807 roku. Obrona ta przeszła do niemieckich legend. Osamotniona twierdza walczyła, gdy armia pruska została rozbita w puch przez Napoleona. Goebbels w obliczu wojennej klęski chciał podtrzymać Niemców na duchu.

Zdjęcia do tej megaprodukcji rozpoczęto w lecie 1943 roku. Rozmach przedsięwzięcia, które pochłonęło 8,5 miliona reichsmarek był ogromny, zwłaszcza że machina wojenna III Rzeszy pochłaniała większość zasobów kraju i terenów okupowanych. Co cóż, ale to właśnie Goebbels potrafił przekonać Niemców, aby fanatycznie wołali na wiecach, że chcą więcej armat, a nie masła.

W scenach batalistycznych do tej megaprodukcji kręconych na polach między Berlinem i Poczdamem brało udział 10 tysięcy statystów (żołnierzy Wehrmachtu i młodzieży szkolnej) oraz 6 tysięcy koni. Nie wahano się sprowadzić stu wagonów soli, która rozsypana na polach emitowała w lecie śnieg. Był to jeden z pierwszych barwnych filmów.

W role żołnierzy pruskich w maju 1944 roku wcielili się uczniowie szczecineckich szkół. Przebrani za żołnierzy dziarsko maszerowali ulicami Szczecinka udając obrońców Kołobrzegu. Wojna powoli zbliżała się i do Szczecinka, ale jej pełną grozę jego mieszkańcy mieli poznać dopiero zimą 1945 roku, gdy Rosjanie stanęli na rogatkach Neustettin.
Starzy Niemcy odwiedzający dziś Szczecinek pamiętają wydarzenie, jakim był niewątpliwie przyjazd do miasta ekipy filmowców. Większość scen rozgrywających się w Kołobrzegu powstała jednak w studiach wytwórni UFA w Poczdamie. W ostatecznym montażu wycięto zresztą - na życzenie Goebbelsa - co bardziej drastyczne sceny walk i ostrzału miasta. Niemcy morze ruin i śmierć mieli za oknami i nie trzeba było im o tym, jak wygląda wojna za bardzo przypominać.

FILM TRAFIŁ NA PÓŁKĘ

30 stycznia 1945 roku premiera filmu „Kolberg” uczciła obchody dwunastej i ostatniej rocznicy dojścia nazistów do władzy w Berlinie. W tym czasie wojska radzieckie stały już na Odrze - niespełna 80 kilometrów od stolicy III Rzeszy. Wagi symbolu miał nabrać także równoczesny pokaz dla niemieckich żołnierzy w oblężonym przez Aliantów francuskim La Rochelle, twierdzy-bazie okrętów podwodnych na wybrzeżu Atlantyku (kopię dostarczono na pokładzie U-boota). Przed kapitulacją obejrzało go w kinach niewielu Niemców.

Potem na 20 lat „Kolberg” trafił na półkę, jako dzieło hitlerowskiej kinematografii. Na ekrany wrócił w roku 1965 opatrzony odpowiednim komentarzem, sporadycznie pojawiał się także w telewizji. Kilkanaście lat temu specjalny pokaz w „nocy muzeów” zorganizowali szczecineccy muzealnicy. Cóż, upływ czasu zrobił swoje i dziś to straszna i nudna ramota trudna obejrzenia, do tego rażąca nachalną propagandą. Miłośnicy historii Szczecinka świetnie się jednak bawią odnajdując w kadrach obrazki ze Szczecinka.

ramka
Jesienią 1806 armia napoleońska robiła w puch Prusaków pod Jeną i Auerstedt. Bez wystrzału poddały się Francuzom twierdze w Szczecinie, Kostrzynie, Magdeburgu, Spandau, a przerażony król Fryderyk Wilhelm schronił się w Prusach Wschodnich. Utrzymanie portu i miasta stało się kwestią być albo nie być Prus, bo było to jedyne połączenie z Anglią. Obroną Kołobrzegu kierował major Gnaisenau, późniejszy feldmarszałek, a mieszczan do walki zagrzewał burmistrz Joachim Nettelbeck.
Krwawe walki pochłonęły po 10 tysięcy ofiar po każdej stron. Wśród atakujących był pułk piechoty dowodzony przez Antoniego Sułkowskiego, wśród obrońców Polacy z zaboru pruskiego wcieleni do armii. Kołobrzeg, mimo strat, zniszczeń i ostrzału bronił się przez ponad trzy miesiące, aż do pokoju w Tylży.

Jednym z bohaterów „Kolberga” jest August Wilhelm von Gneisenau, komendant twierdzy kołobrzeskiej, znany pruski oficer. Naziści jego imieniem ochrzcili jeden ze swoich pancerników. Pod koniec wojny okręt został zatopiony przez Niemców u wejścia do portu w Gdyni. I tak historia zatoczyła koło. Otóż łańcuch kotwiczny z wydobytego „Gneisenaua” został użyty do ogrodzenia pomnika Zdobywców Wału Pomorskiego, który do dziś stoi przy ulicy 28 Lutego.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto