Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłomino 30 lat po wyjeździe Rosjan. Jak znikało miasteczko? [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Widok Kłomina w roku 2000
Widok Kłomina w roku 2000 Archiwum Urząd Miasta Borne Sulinowo
Po Kłominie (ros. Gródek, niem. Westfalenhof) w gminie Borne Sulinowo zostały dziś dosłownie trzy budynki. Jak doszło to tego, że dawna baza wojsk niemieckich i sowieckich zniknęła z powierzchni ziemi?

Skalę "zniknięcia" Kłomina na południu gminy Borne Sulinowo najlepiej pokazują zdjęcia lotnicze - te z przełomu wieków i te wykonane całkiem niedawno. Na pierwszym - wykonanym kilka lat po wyjeździe sowieckiej jednostki rakietowej, która opuściła Kłomino w roki 1992 - widać jeszcze cały kompleks - koszary poniemieckiej, bloki mieszkalne wybudowane już po wojnie, magazyny, garaże, zaplecze socjalne wojska. Za rządów Sowietów miasteczko nosiło nazwę Gródek i - choć sporo budynków dawnego Westfalenhof, jak za czasów niemieckich nazywała się wojskowa osada, rozebrano - zasadniczo się nie zmieniło.

CZYTAJ TEŻ:

Powolny, a z czasem coraz szybszy proces, dewastacji Kłomina postępował z chwilą komunalizacji przez gminę Borne Sulinowo w latach 90.. Swoje zrobili szabrownicy, resztki majątku wyprzedawał samorząd, zmarnowano rządowe dotacje na reaktywację miasteczka. Rozbierano budynek po budynku, las wdzierał w uliczki, z których wydarto bruk. Ostatni poddali się leśnicy, którzy opuścili i sprzedali jeden z koszarowców wyremontowanych na cele mieszkalne. Dziś Kłomina praktycznie już nie ma. Ocalały dwa koszarowce i blok mieszkalny, które zresztą stoją puste. Symboliczne zburzono także niedawno ostatni fragment postsowieckich ozdób.

Kłomino - rok 2002: już jest niedobrze

Dziś przypominamy nasze teksty obrazujące upadek Kłomina. Tak pisaliśmy w roku 2002 o wizycie parlamentarzystów, którzy przyjechali naocznie skonfrontować raport Najwyższej Izby Kontroli z roku 2000 o tym, jak zmarnotrawiono pieniądze na odbudowę miasteczka. W dziesięć lat po opuszczeniu Polski przez żołnierzy rosyjskich okazuje się, że część środków na zagospodarowanie mienia powojskowego zwyczajnie zmarnowano. Sztandarowym przykładem może być Kłomino, zagubiona w lasach baza wojskowa w gminie Borne Sulinowo.

W poniedziałek, 23 września (2002), w Bornem zachodniopomorscy parlamentarzyści oceniali raport Najwyższej Izby Kontroli na temat wykorzystania pieniędzy budżetowych na zagospodarowanie terenów po jednostkach sowieckich w tej gminie. O ile Borne funkcjonuje już w miarę normalnie, to tyle urządzenie pobliskiego Kłomina śmiało można nazwać klęską.

Posłowie i senatorowie mogli się naocznie przekonać, co przez minione lata stało się z bazą w Kłominie, bo gospodarze urządzili wycieczkę do leśnego miasteczka. Gmina przejmowała miejscowość w latach 1995 - 1998, ale to jeszcze Skarb Państwa starał się przywrócić ją do życia pompując pieniądze na odbudowę infrastruktury. Na odbudowę części oczyszczalni, kotłowni, oświetlenia, doprowadzenia mediów, budowę hydroforni wydano około 4,8 mln zł.

Efekty? Kilka prób uruchomienia tam działalności i sprowadzenia ludzi spaliło na panewce. Jeden budynek wyremontowali leśnicy, kilka pozostałych sprzedanych za tzw. mienie zaburzańskie lub prywatnym inwestorom straszy pustką. Niszczeją poniemieckiej jeszcze koszarowce. Przygnębiające wrażenie sprawiają zwłaszcza bloki (są nawet zbudowane w sowieckiej technologii ,,leningrady”) opuszczone, z powybijanymi oknami, wybebeszonymi instalacjami.

– Część lamp ulicznych zdemontowaliśmy, aby ich nie ukradli – mówi burmistrz Bornego Józef Tomczak. – Miesięczne utrzymanie hydroforni kosztuje nas 3 tys. zł, a wodę dostarczamy tylko kilku odbiorcom. Nawet kilodżula ciepła nie wyprodukowała nowa kotłownia. Gotowa w 65 procentach stoi i niszczeje. Niektórych urządzeń nawet nie rozpakowano, skończyła się na nie gwarancja i do dziś leżą w magazynach.

Ulice, skwery i place porasta zielsko wysokie po pas, a las powoli wdziera się do miasta. Symbolem upadku może się stać chyba gigantyczna stołówka i kuchnia, w której jednocześnie mogło jeść półtora tysiąca żołnierzy. Dziś wielkie i wyszabrowane hale zieją pustką. – Pieniądze zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem, ale z jakim rezultatem można się przekonać – mówił Sławomir Żudro z NIK-i. – Właścicielem obiektów w Kłominie jest gmina, która koniecznie chciała je przejąć i zagospodarować, ale jej się nie udało. Raport NIK-u nie zostawia wątpliwości: wykorzystanie środków (...) było nieracjonalne i nie przyniosło zakładanych efektów, (...) gmina Borne nie zabezpieczyła przejętego mienia, nie podjęto działań w celu konserwacji i remontu budynków mieszkalnych – czytamy opracowaniu.

Sam tylko koszt remontów obiektów mieszkalnych szacuje się na 9 mln zł i samorządu oczywiście na to nie stać. Gmina zarobiła za to na sprzedaży 4 budynków (184 tys. zł), a zwłaszcza zrywając 9 tys. ton poniemieckiej kostki brukowej z placów manewrowych (852 tys. zł). Czegoś podobnego nie zrobili nawet Rosjanie. Co gorsza nadal nie wiadomo co począć z Kłominem.

Kłomino - rok 2007: szukanie winnego

A z kolei materiał z roku 2007, gdy gmina Borne sama próbowała ustalić, jak doszło do fiaska planów reaktywacji Kłomina. "Raport na temat dewastacji Kłomina w gminie Borne Sulinowo jest już gotowy. Dokument obrazuje skalę zniszczeń, nie wskazuje winnych, choć z zestawienia lat, w których doszło do upadku miasteczka pokazuje, że stało się to za rządów poprzedniego burmistrza, czyli Józefa Tomaczaka. Komisję powołała urzędująca od 10 miesięcy burmistrz Bornego Renata Pietkiewicz-Chmyłkowska. W jej skład weszło kilku radnych i mieszkańców gminy, przedstawiciel firmy komunalnej i ratusza oraz nadleśniczy. Raport mający być bilansem otwarcia nowej władzy jest dostępny w borneńskim ratuszu.

- Nie mieliśmy być komisją śledczą i bawić się w szukanie tych, którzy to zrobili lub za to odpowiadają – mówi Ryszard Szatkowski, szef komisji i jednocześnie borneński nadleśniczy. Członkowie komisji przekopali się przez stosy dokumentów powstałych od chwili przejęcia Kłomina przez gminę w 1998 roku, byli też kilka razy na wizji lokalnej i dokładnie sfotografowali resztki rozszabrowanego i zniszczonego miasteczka.

Kluczowa była odpowiedź, na pytanie – w jakim okresie doszło do największej dewastacji Kłomina? – Nie było to trudne, bo największe nasilenie nielegalnych rozbiórek zaczęło się po roku 2002 i trwa właściwie do dzisiaj, bo wciąż w ruin wyciągane są jakieś materiały – odpowiada.

O Kłominie, mieście-widmie dawnej bazie wojskowej, pisaliśmy wielokrotnie. Ostatnio miesiąc temu przy okazji akcji Centralnego Biura Śledczego, które tropi winnych kompletnej ruiny miasteczka. Śledczych interesuje także zmarnotrawienie 5 mln zł wydanych jeszcze przez wojewodę koszalińskiego na odbudowie infrastruktury bazy – wodociągi, kotłownię, oczyszczalnię, które nigdy nie zaczęły działać. Pisali o tym już kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli w roku 2000. – W naszym raporcie jest załącznik: odmowa Prokuratury Rejonowej wszczęcie dochodzenia po doniesieniu właścicieli kłomińskich nieruchomości z Wrocławia chcących ustalenia sprawców dewastacji – mówi szef komisji.

Raport kończy się wnioskami – konieczna jest wycena tego co zostało, choć prawie wszystkie obiekty grożą katastrofą budowlaną oraz trzeba zrobić nowy plan zagospodarowania przestrzennego, bo w tej chwili nawet nie wiadomo, co dalej z resztkami Kłomina. – Moim zdaniem trzeba wydzielić tę resztkę, którą można jeszcze uratować i zagospodarować, reszta nadaje się do wyburzenia – kończy R. Szatkowski.

Kłomino - riposta burmistrza

A tak do raportu odniósł się poprzedni burmistrz Józef Tomczak.
Rozmowa z Józefem Tomczakiem, burmistrzem Bornego w latach 2001-2006

- Z treści raportu wynika, że Kłomino znikło z powierzchni ziemi za pana rządów, bo począwszy od roku 2002.
- Myślę, że na dobre dzika rozbiórka Kłomina zaczęła się ciut później. Na początku mojego urzędowania było jeszcze zainteresowanie resortu spraw wewnętrznych wykorzystaniem bazy na lekkie więzienie. Prowadziłem też rozmowy z urzędem ds. repatriacji, aby w Kłominie powstało miasteczko dla Polaków ze Wschodu. Totalna dewastacja to wynik ostatnich 2-3 lat.

- Dlaczego zdecydował pan o zaprzestaniu dozorowania Kłomina?
- To nieprawda. W Kołominie nigdy nie było jako takiej ochrony. Pracowała tylko jedna osoba, która tam mieszkała i miała pilnować mienia na podstawie umowy o dzieło. Wszelkie służby – policja i straż miejska były bezsilne wobec najazdu szabrowników. Aby miasteczka strzec skutecznie trzeba ponad 20 ochroniarzy 24 godziny na dobę. To przekraczało możliwości naszej gminy. Bez tego dochodziło to takich historii, jak kradzież dachu z nowej kotłowni w biały dzień. Myślę, że błąd popełniono w chwili, gdy zdecydowano się na komunalizację Kłomina przez samorząd. Ówczesne władze gminy uwierzyły w obietnice wojewody.

- Dlaczego nie udało się uratować Kłomina?
- Myślę, że zabrakło woli politycznej i determinacji rządu, aby tchnąć w nie życie. Tylko państwo mogło podołać ogromowi zadania tworząc chociażby jakiś zakład pracy lub instytucję. Niewielki na początek – choć 50 miejsc pracy. To 50 rodzin, jakieś 200 osób. Bez tego nigdy nie udało się uruchomić kotłowni, czy oczyszczalni ścieków i rozpocząć normalnego życia.

Kłomino (ros. Gródek, niem. Westfalenhof) powstało w latach 30-tych jako ośrodek szkoleniowy armii niemieckiej. W szczytowy okresie mieszkało tu 25 tys. żołnierzy i oficerów. Rosjanie po wojnie zburzyli większość budynków i w bazie stacjonowało około 2,5 żołnierzy. Pod koniec ich pobytu mieścił się tu pułk artylerii rakietowej.
Było kilka pomysłów na zagospodarowanie Kłomina: lekkie więzienie, ośrodek deportacyjny dla obcokrajowców, ośrodek dla repatriantów, centrum wielkiego komercyjnego poligonu wojskowego rozciągającego się od Okonka do Drawska. Jednak opuszczone miasto najbardziej przypadło do gustu jednostkom specjalnym polskiemu Gromowi i amerykańskiej Delta, które na tym bezludziu mogły ćwiczyć do woli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto