Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkanie wychowanków Domu Dziecka ze Szczecinka. Zlot po latach [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Spotkanie po latach...
Spotkanie po latach... Rajmund Wełnic
To było absolutnie wyjątkowe spotkanie. Blisko 50 wychowanków szczecineckiego Domu Dziecka i ich wychowawców wspominało wspólne lata w miejscu, które stało się ich rodzinnym domem.

- Na pomysł wpadłyśmy z Małgosią Korbus siedząc w fotelach, rozmawiając o dawnych czasach i planując zebranie naszej dawnej grupy z Domu Dziecka w Szczecinku –

mówi Urszula Wronowska.

- Dałyśmy post z propozycją zlotu na swoje facebooku i odzew był takie wielki, że formuła rozszerzyła się nam na pozostałe grupy i inne roczniki.

ZLOT NAD WIELIMIEM

Tym sposobem w sierpniowy weekend na kempingu nad jeziorem Wielimie zameldowało się prawie 50 osób – dziś już oczywiście dorosłych ludzi oraz ich wychowawców z tamtych lat. - Przyjechali, często z odległych zakątków Polski, ci którzy mieszkali na Wiatracznej (tu do dziś mieści się dom dziecka – red.) od lat 80. XX wieku przez ostatnią dekadę minionego stulecia aż do początków lat dwutysięcznych – mówi panu Ula. - Są z nami ówczesna dyrektor Maria Sołowij, czy wychowawcy Tatiana Rogowska, Marek Grabka i Jan Woynicz.

Był czas wspomnień i niemałych wzruszeń, bo wielu nie widziało się od 20 i więcej lat. Były łzy, przeglądanie zdjęć z kroniki placówki przy Wiatracznej i domowych archiwów. Wspólne ognisko i biesiada.

Moi rozmówcy nie kryją, że większość z nich spędziła w domu dziecka 10 i więcej lat. Trafiali tam, bo ich rodzice – z różnych powodów – nie wywiązywali się ze swojej roli i musiało ich wyręczać państwo. - Dla dzieci pobyt w domu dziecka był wyrwaniem niekiedy z rodzin, gdzie był alkohol i przemoc – mówią. - Często złe wspomnienia, na tyle, że nie chcieliśmy tam wracać, gdy przyszła pora na usamodzielnienie.

DOM DZIECKA KIEDYŚ

Pamiętajmy, że jeszcze kilkanaście, 20 lat temu – zanim rozwinął się współczesny system pieczy zastępczej – domy dziecka funkcjonowały zupełnie inaczej niż dziś. Dość powiedzieć, że w czteropiętrowym gmachu przy Wiatracznej w Szczecinku na przełomie wieków mieszkało i sto kilkadziesiąt dzieci. Zwykle w kilkuosobowych pokojach, od kilkulatków po wchodzących w dorosłość. - Czasami czułam się, jak na wiecznej kolonii – pani Ula mówi, że miało to swoje dobre strony, ale też czasami tęskniło się za intymnością i własnym kątem.

Dla kontrastu – obecnie w szczecineckim domu dziecka przebywa kilkanaścioro wychowanków. A ogromna większość dzieci objętych pieczą zastępczą mieszka z rodzinami zastępczymi (zawodowymi klub krewnymi, najczęściej dziadkami lub wujostwem) lub w rodzinnych domach dziecka.

Ogromną rolę w dawnym systemie odgrywali wychowawcy, wzory i autorytety, którzy musieli zastąpić rodziców i którzy nie kończyli pracy po wyjściu z domu dziecka. - Byli różni, tych których wspominamy średnio z nami dziś tu nie ma – nasza rozmówczyni nie kryje, że ci wychowawcy przez duże W dali im poczucie bezpieczeństwa, ale przede wszystkim własnej wartości. - To są i byli ludzie, którzy mówili nam: „dasz radę: jesteś zdolny, piękny”.

I dawali... Tak było w wypadku pani Uli: - Gdy skończyłam 18 lat musiałam się, dosłownie na drugi dzień wyprowadzić z domu dziecka mówiąc „nie możesz tu już więcej spać” i musisz zacząć żyć na swój rachunek – opowiada, że na nową drogę dostała z placówki 3,6 tysiące złotych, poduszkę i życzenia powodzenia. - Wynajęłam pokój i zaczęłam samodzielne życie.

Małgorzata Korbus wspomina, że jej urodziny wypadają w listopadzie, a z domu dziecka chcieli, aby wyprowadziła się już w czerwcu, po zakończeniu roku szkolnego. - Walczyłam, aby pozostać jeszcze te kilka miesięcy do pełnoletności – mówi.

TO ONI SĄ DZIŚ WZOREM

Dziś mogą spojrzeć za siebie z dumą, z przekonaniem, że zostawili zły bagaż rodzinnych domów, zrzucili też piętno dzieci z „bidula”. Mają własne, wspaniałe rodziny. Pracę, prowadzą własne firmy. I – to najważniejsze – dzieci, które darzą wielką miłością. Wychowują je po swojemu, ale z doświadczeniem – często niełatwym przecież z domu dziecka – i lekcją, aby nie powtarzać błędów, które robili ich rodzice. I dziś – o paradoksie – są czasami wzorcem udanego życia dla kolegów z „normalnych” domów, z którymi chodzili do szkoły.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto