Dariusza Trawińskiego, pasjonata i badacza lokalnej historii ze Szczecinka, znamy głównie z ustalania szczegółów mordów i rabunków, jakich sowieccy żołnierze dokonywali na Polakach, którzy osiedlili się w Szczecinku i okolicach po zakończeniu II wojny światowej. Panu Dariuszowi udało się dotrzeć do rodzin, świadków, relacji i dokumentów kilkudziesięciu takich przypadków, które ze względów propagandowych w PRL były skazane na zapomnienie. Badacz doprowadził do tego, że te historie, miejsc i ludzie – tak jak trójka Polaków zabita przez sołdatów koło Lotynia – zostały upamiętnione
Inna zasłona – społecznego tabu i milczenia – spadała z kolei na ofiary niemieckich mordów na Polakach, robotnikach przymusowych w III Rzeszy. Mowa o mężczyznach powieszonych przez władze niemieckie za romanse z Niemkami. Dokładnych danych nie ma, ale szacuje się, że spotkało to w czasie wojny kilkuset Polaków. Dla nazistów związek Aryjki z üntermenschami był „rasową hańbą”…
Scenariusz był zwykle taki sam – młodzi ludzie, mimo wojny, w której walczyły ich narody, zakochiwali się w sobie. Choć robotnikom przymusowym w III Rzeszy kategorycznie zakazywano związków i bliskości z Niemkami pod karą śmierci. „Spółkowanie z kobietą niemiecką lub z mężczyzną niemiecka względnie zbliżenie niemoralne do nich będzie karane śmiercią” (pisownia oryginalna) – czytamy w obwieszczeniu, które było oznajmiane każdemu Polakowi i Polce kierowanemu na roboty.
Dariusz Trawiński na ślady takich historii z okolic Szczecinka natrafił w książce Andrzeja Zientarskiego „Represje gestapo wobec polskich robotników przymusowych na Pomorzu Zachodnim 1939-1945”. Tam opisana jest historia Andrzeja Ozgowicza, jeńca wojennego, który pracował u bauera w gospodarstwie w Parsęcku koło Szczecinka. Związał się z niejaką Trudą N., która w czerwcu 1941 urodziła mu syna. To nie uszło uwadze gestapo – po dochodzeniu policyjnym, Andrzej Ozgowicz został powieszony.
Możemy się tylko domyślać, jako to się stało. Egzekucje takie – ku przestrodze innych robotników przymusowych – wykonywano publicznie.
– Zwykle nie ma grobów straceńców, po powieszeniu zwłoki były zabierane i palone w krematoriach obozowych lub w przydrożnych rowach –
mówi Dariusz Trawiński.
Truda N. za romans z Polakiem została zesłana do obozu koncentracyjnego Ravensbrücki, gdzie zmarła w roku 1943. Ich osierocony syn Werner w roku 1946 wyjechał do Niemiec ze swoją babką. W latach 70. wysyłał do władz Szczecinka pisemne zapytanie o swego ojca.
Podobny los spotkał Bolesława Stachowiaka, żołnierza wziętego do niewoli podczas walk we wrześniu 1939 roku. Jako robotnik rolny pracował u niejakiego Moggego w Wilczych Laskach koło Szczecinka. I także poznał miejscową Niemkę, z którą miał romans i zaszła z Polakiem w ciążę. Na wniosek gestapo z Piły Bolesław Stachowiak został aresztowany i publicznie powieszony jesienią 1942 roku przy drodze do Wilczych Lasek. Dziewczynę – zachowało się ich wspólne zdjęcie – potępiono, obcięto włosy i wysłano do obozu koncentracyjnego. Nic nie wiadomo o jej – i dziecka – późniejszych losach.
Dariusz Trawiński widział akta zbrodni, które są w posiadaniu Komisji ds. Badania Zbrodni Na Narodzie Polskim. – Nie wiadomo, gdzie jest grób Bolesława Stachowiaka, można się tylko domyślać, że gdzieś w pobliżu, bo samochód, który zabrano jego ciało wrócił po godzinie do Wilczych Lasków – nasz rozmówca czyni obecnie starania, aby symboliczne, tymczasowe miejsce, na którym dokonano kaźni poświęcone pamięci Polaka, który zginął tylko za to, że zakochał się w Niemce, doczekało się trwalszego wymiaru. Dziś w tym miejscu jest brzozowy krzyż.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?