Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z niemieckiego pancernika do Szczecinka. Sekret pomnika [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Ogniwa łańcucha przy szczecineckim pomniku pochodzą z pancernika "Gneisanau"
Ogniwa łańcucha przy szczecineckim pomniku pochodzą z pancernika "Gneisanau" Rajmund Wełnic
W krzakach wokół pomnika Zdobywców Wału Pomorskiego kryje się jedna z większych historyczno-militarnych ciekawostek Szczecinka. Łańcuch z niemieckiego pancernika „Gneisenau”.

Na pomnik u zbiegu ulic Klasztornej, Warcisława IV i Klasztornej mieszkańcy Szczecinka zwykli mówić po prostu „kamień”. Bo też i olbrzymi głaz narzutowy ( o historii obelisku za chwilę) stanowi centralną część monumentu. Dziś skupimy się na jednym z jego elementów – łańcuchu okalającym pomnik, który zdjęty został z wydobytego wraku zatopionego pancernika niemieckiego „Gneisenau”.

CZYTAJ TEŻ:

Od razu możemy zdementować nieprawdziwą informację, jakoby był to łańcuch kotwiczny z okrętu. Do dziś funkcjonuje ona w różnych źródłach, ale wystarczy rzut oka na łańcuch, aby wiedzieć, że jest on stanowczo za mizerny, aby utrzymać na kotwicy wielki okręt o wyporności całkowitej ponad 38 tysięcy ton. Niemniej to zapewne jedna z nielicznych pamiątek po „Gneisenau” (część ciężkiego uzbrojenia zdemontowana z pokładu do dziś jest turystyczną atrakcją w Norwegii i Danii).

Gneisenau - pruski bohater

Zacznijmy od tego, kim był patron pancernika? To August Wilhelm von Gneisenau, pruski komendant twierdzy kołobrzeskiej z czasów wojny z Napoleonem w roku 1807. Obrona Kolberga to jeden z mitów założycielskich zjednoczonych pod berłem pruskim Niemiec – już przed I wojną światową tak Niemcy nazwali jeden ze swoich pancerników.

Gneisenau patronował i kolejnemu pancernikowi, którzy już naziści szykowali do kolejnej wojny. Razem ze swoim bliźniakiem – „Scharnhorstem” – okręty tego typu zwane też miały siać postrach na alianckich szlakach zaopatrzeniowych. I siały. Wielki – o długości 235 metrów – okręt miał jednak stosunkowo słabsze działa artylerii głównej (283 mm), co sprawiało, że w konfrontacji z pancernikami brytyjskimi był raczej bez szans.

Okręty uczestniczyły w roku 1940 w inwazji na Norwegię, podczas której „Gneisenau” został uszkodzony. Ponownie trafił do naprawy po uszkodzeniach, jakie doznał podczas próby przedarcia się na Atlantyk. Tam razem z bliźniakiem wyrządziły spore szkody w konwojach płynących do Anglii.

Ostatecznie „Gneisenaua” z walki wyeliminował wybuch miny u wybrzeży Holandii w roku 1942 i brytyjskie bomby podczas nalotu na Kilonię. Następnie okręt przeholowano do portu w Gdyni – Niemcy nazwali miasto wybudowane od podstaw w II Rzeczpospolitej Gotenhafen (Port Gotów). Miał być remontowany i przezbrojony w cięższą artylerię, ale ostatecznie do tego nie doszło, bo Kriegsmarine postawiło na okręty podwodne. Rok później z planów remontu pancernika zrezygnowano.

Ostatni rejs „Gneisenaua”

„Gneisenau” w ostatni rejs ruszył w marcu 1945, gdy Niemcy odholowali go do wejścia do gdyńskiego portu i zatopili, aby zablokować żeglugę do niego. To się nie udało, bo Polacy szybko wykonali alternatywne wejście dla statków handlowych, ale gigant przez lata straszył u wejścia do portu.

Wrak ostatecznie udało się go podnieść na początku lat 50. polskim płetwonurkom, którzy dokonali skomplikowanej i unikatowej na tamte czasy operacji. Pancernik trafił na złom, niektóre części trafiły do muzeum, jedna łodzi służyła w polskiej Marynarce Wojennej, a prądnica zasilała część Bytowa. No i łańcuch, który trafiła na budowany właśnie w Szczecinku pomnik Zdobywców Wału Pomorskiego…

I jesteśmy właśnie przy nim. Zacznijmy od wprowadzenia. Walki o przełamanie Wału Pomorskiego toczone zimą 1945 roku z udziałem wojsk polskich miały wielkie znaczenie dla uzasadnienia powrotu Ziemi Piastowskich do Macierzy, jak głosiła wtedy oficjalna wersja. Mord jeńców polskich w pobliskich Podgajach, zdobycie Czaplinka i Kołobrzegu i walki na całym Wale Pomorskim weszły do kanonu wojennych legend polskiego żołnierza. Stąd w miastach naszego regionu sporo było i jest sporo pomników i nazw ulic, szkół, placów upamiętniających tamte wydarzenia.

O pomniku-kamieniu zwykło się też mówić pomnik zdobywców Wału Pomorskiego, choć oficjalna jego nazwa brzmi pomnik Bohaterów Wału Pomorskiego.

Tak powstawał pomnik

Inicjatywa jego budowy wyszła w połowie lat 50. od szczecineckiego oddziału Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Na jego czele stali Tadeusz Otto, Juliusz Wolnik i Władysław Słomian. W oficjalnym akcie erekcyjnym czytamy, że „fundatorami pomnika było całe społeczeństwo miasta Szczecinka przy współudziale i wydatnej pomocy ze strony Jednostki Wojskowej, oraz Prezydium Powiatowej i Miejskiej Rady Narodowej, Prez. WRN, Min. Kultury i Sztuki”.

Cytujmy dalej – „materiału na budowę pomnika użyto w postaci narzutowego głazu granitowego, wydobytego z jeziora przez hitlerowców i przeznaczonego przez nich na wystawienie świadectwa historycznego - nieziszczonych marzeń, o zwycięstwie oręża niemieckiego nad Wschodem. Pomnik Bohaterów Wału Pomorskiego niech będzie skromnym wyrazem wdzięczności i pamięci dla Tych, którzy nie szczędząc swojej krwi. Oddali swe życie na szańcach fortecy Wału Pomorskiego, za „Waszą i Naszą Wolność”, za wielkie i nieśmiertelne braterstwo ludów słowiańskich, miłujących pokój, sprawiedliwość i demokrację.
Niech będzie przestrogą dla tych, którzy pragną w imię fałszywych ambicji i krwiożerczych instynktów zakuć w łańcuchy niewoli cały wolny świat, miłujący Wolność i Pokój, niech będzie dla potomnych pokoleń symbolem uczuć braterstwa wolnych narodów, przykładem braterstwa żołnierza, drogowskazem wiodącym do powszechnego szczęścia całej ludzkości!”

Kamień pochodził znad Trzesiecka, leżał na brzegu między stadionem a plażą miejską. Józef Sakrajda, nieżyjący już pionier Szczecinka, zapamiętał, jak wielki głaz. 20-tonowy ciągnął ulicą Mestwina czołg przerobiony na wóz techniczny. Ciężar był tak ogromny, że zniszczeniu uległa nawierzchnia ulicy (do dziś wyłożona trylinką).
Problem był też z ustawieniem kamienia na sztorc. Pomogli kolejarze, którzy z podkładów kolejowych wnieśli coś na kształt rampy-rusztowania. Całość obsypano kamieniami, a całości dopełniał wspomniany łańcuch z niemieckiego pancernika rozpięty między mniejszymi kamieniami wokół.

Obelisk – nie licząc małej przeróbki dokonanej przez szczecineckiego rzeźbiarza Wiesława Adamskiego – nie zmienił się mocno od ponad 60 lat. Zmieniono wtedy nieco tablicę i piastowskiego orła zastąpiono orłem w koronie.
Uroczystość odsłonięcia pomnika w czerwcu 1957 roku była wielkim wydarzeniem w życiu Szczecinka. Dość powiedzieć, że patronat nad jego budową sprawowali m.in. premier Józef Cyrankiewicz, minister obrony Marian Spychalski, minister kultury Karol Kuryluk, wielu generałów z Mieczysławem Moczarem i Zygmuntem Huszczą na czele. O lokalnych oficjelach ze szczecineckim posłem Józefem Macichowskim nie wspominając.

Dziś pomnik nie jest już, jak w PRL, miejscem uroczystości patriotycznych i szkolnych masówek. Bodaj tylko 28 lutego, w rocznicę zdobycia Szczecinka w roku 1945, wiązankę kwiatów składa delegacja starostwa.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto