Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąb upamiętniający Ogrodnika Szczecinka nie będzie już samotny [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Rok 2012, bliscy Mieczysława Karamuckiego sadzą dąb w szczecineckim parku
Rok 2012, bliscy Mieczysława Karamuckiego sadzą dąb w szczecineckim parku Rajmund Wełnic
Już ponad 11 lat temu w szczecineckim parku posadzono dąb upamiętniający Mieczysława Karamuckiego, słynnego ogrodnika przez lata dbającego o ten park. Do dziś brakuje tam jednak pewnego elementu. Ale jest szansa, że się pojawi.

Dąb na skwerze w parku, który starsi mieszkańcy Szczecinka pamiętają jako kwietny zegar, posadzono w listopadzie 2012 roku. Drzewo upamiętniło Mieczysława Karamuckiego, legendarnego ogrodnika, któremu Szczecinek zawdzięcza miano „zielonego miasta”, jakim szczyci się od kilkudziesięciu lat. - Pomysł podsunęli nam mieszkańcy Szczecinka, którzy mimo upływu lat wciąż wspominają park za czasów pana Mieczysława i jego samego – mówił Tadeusz Chruściel, ówczesny wiceprezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. – Nie ukrywam, że był i jest on inspiracja także dla nas i wysoko zawiesił poprzeczkę, jeżeli chodzi o estetykę miasta.

KWIETNY SZCZECINEK

Pan Mieczysław majstrem terenów zielonych (później kierownikiem zieleni) w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej był od 1959 do 1983 roku, gdy przeszedł na emeryturę. Nadzorował, a przede wszystkim projektował tereny zielone w Szczecinku. To jego zasługą i pomysłem były słynne kwietne kosze, dywany kwiatowe, kwietny herb koło lokomotywowni czy codziennie zmieniany kalendarz kwiatowy w parku, gdzie datę układano z doniczek z różnokolorowymi kwiatami. Szczecinecki ogrodnik cieszył się ogromnym szacunkiem, miał też wspominany do dziś respekt wśród podwładnych. Był wymagający od innych, ale przede wszystkim od siebie. Do dzięki Mieczysławowi Karamuckiemu Szczecinek w szarych czasach PRL słynął z pięknie utrzymanej i kolorowej zieleni miejskiej.

Przy drzewku – tak przynajmniej deklarowało ówczesne kierownictwo PGK – miał stanąć też kamień pamiątkowy z odpowiednią inskrypcją. Niestety, nie ma go do dziś. Za chwilę nikt nie będzie pamiętał, co to z dąb i skąd się tu wziął. A drzewko przez te kilkanaście laty solidnie urosło.

PGK SZCZECINEK POMOŻE

- Przyznam, że nie wiedziałem, że takie deklaracje wówczas padły, bo nie pracowałem jeszcze wtedy w PGK, ale oczywiście jakaś kontynuacja i ciągłość musi być zachowana – mówi Wojciech Litorowicz, prezes szczecineckiego PGK. - Wydaje mi się, że warto rzecz zwieńczyć i upamiętnić osobę, która przez tyle lat dbała o nasz park, a my kontynuujemy jego dzieło. Na wstępie zorientujemy się, jakie zgody są wymagane, bo park jest opieką konserwatora zabytków i oczywiście należy do miasta, które także taką inicjatywę musi zaakceptować.

HISTORIA OGRODNIKA SZCZECINKA

Mieczysław Karamucki, choć nie ma go wśród nas już od blisko 30 lat, wciąż jest żywą legendą miasta. Posadzenie niedawno dębu upamiętniającego szczecineckiego ogrodnika, który przez bez mała ćwierć wieku dbał o zieleń miejską, a przede wszystkim park nad jeziorem Trzesiecko. Miejsce posadzenia pamiątkowego drzewka wybrano nieprzypadkowo. To trójkątny skwerek nieopodal zamku, gdzie przez lata układany był kwietny kalendarz, jeden z pomysłów Mieczysława Karamuckiego. Każdego dnia z rana układano tu aktualną datę z donic obsadzonych kolorowymi kwiatami.

CZYTAJ TEŻ:

Wszystko zaczęło się tuż po zakończeniu I wojny światowej w… Bagdadzie. Nie w ówczesnej Persji, ale w małej wiosce nieopodal Wyrzyska. Tu w roku 1921 na świat przychodzi Mieczysław Karamucki. – Tata bardzo wcześnie, gdy miał 14 lat musiał iść do pracy, bo zmarł jego ojciec – wspomina Maria Sysko, jedna z sześciorga dzieci, które miał pan Mieczysław. Po trzech latach terminowania w majątku zakładzie ogrodniczym blisko rodzinnej wsi otrzymał tytuł pomocnika ogrodniczego. W czasie wojny pracował w zakładzie szkółkarskim w Bagdadzie, później pojechał szukać szczęścia i chleba na Ziemie Odzyskane. Los rzucił go niedaleko, bo do Szczecinka, gdzie zamieszkał w roku 1947. Najpierw pracował, jako kierownik handlowy w miejscowej spółdzielni ogrodniczo-pszczelarskiej, a później szef spółdzielczej sekcji pszczelarskiej. – Pszczoły były drugą wielką miłością taty, który miał własną pasiekę – mówi pani Maria.

Po kilkuletniej pracy w zarządzie okręgowym PGR od 1959 roku rozpoczął pracę w szczecineckim zakładzie gospodarki komunalnej, jako starszy majster terenów zielonych. Po utworzeniu Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej został kierownikiem terenów i zieleni. I upiększaniem Szczecinka zajmował się do roku 1983 do przejścia na emeryturę.

MIASTO W KWIATACH

Nie ukrywam, że część z tych lat przypadło na moje dzieciństwo, z którego zapamiętałem m.in. spacery w tonącym w kwiatach i zieleni parku. Jako maluch nie zdawałem sobie sprawy, kto wyczarowuje te cuda. Dopiero później przyszło mi usłyszeć nazwisko Karamucki, które przeszło do historii miasta, jako jeden z jego symboli. Z czasem dotarło do mnie, jaką determinacją musiał się wykazywać i wielkopolską rzetelnością, aby w epoce permanentnego braku wszystkiego potrafił wyczarować takie cuda. Wspominaliśmy już o kalendarzu w parku, ale przecież Szczecinek słynął też z kwietnych kobierców i koszty w parku i na trawnikach. Przy wiadukcie koło lokomotywowni przyjezdnych witał gryf – herb Szczecinka z różnobarwnych kwiatów. Czy też obrośnięte winną latoroślą mroczne tunele, przez które wchodziło się do zalanego słońcem ogród różanego. – Pamiętamy ojca, jak długimi godzinami projektował wzory kompozycji kwiatowych dobierając nie tylko kolory, ale i czas kwitnienia różnych gatunków – mówi Maria Sysko.

Trzeba przyznać, że Mieczysław Karamucki miał jedno ułatwienie – szczecinecka „komunalka” miała swój zakład ogrodniczy, szklarnie przy ulicy Wodociągowej, gdzie notabene w pobliżu był dom państwa Karamuckich. W firmie produkowano więc dziesiątki tysięcy rozsad różnych roślin, które co roku ożywiały nie tylko Szczecinek. Dziś PGK każdą sadzonkę musi kupić, co siłą rzeczy wymusza pewne – głównie finansowe – ograniczenia. Dość powiedzieć, że dziś – gdy miasto nie jest tak ukwiecone – co roku potrzeba około 20-30 tysięcy sadzonek roślin jednorocznych. Te powoli, ale systematycznie, wypierają ostatnimi czasy rośliny wieloletnie. Tak jest po prostu taniej, co nie znaczy, że zawsze daje taki sam efekt.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto