Media – także zagraniczne - emocjonują się historią kota Gacka, który ponoć od dekady mieszka na ulicy Kaszubskiej w centrum Szczecina stając się nieoczekiwanie jedną z jego znaków firmowych. Ba, zwierzak doczekał się nawet wpisu w Google Maps, w której internauci oceniali go tak wysoko, że przebił inne szczecińskie atrakcje. Wyjątkowość Gacka polega na tym, że mieszka na ulicy, stał się pupilem mieszkańców i turystów, którzy go dokarmiają i rozpieszczają. Koci celebryta ma swój domek, jest pod opieką okolicznych mieszkańców i pracowników sklepów, daje się głaskać i pozuje do zdjęć.
Ale gdzie tam Szczecinowi do szczecineckiego kota, który przynajmniej równie długo mieszka na przystanku autobusowym przy ulicy Jana Pawła II w centrum Szczecinka.
- Przychodzę do niego praktycznie codziennie od 10 lat –
mówi Jolanta Biernacka, mieszkanka Szczecinka.
- Dokarmiam, sprzątam, jak trzeba do zawiozę do weterynarza. Dlaczego? Bo kocham zwierzęta, sama mam kotkę.
Mruczkiem zresztą opiekuje się pół Szczecinka, bo biało-czarnego kota wylegującego się całymi dniami na przystanku zna chyba cały Szczecinek. A już na pewno wszyscy pasażerowie autobusów Komunikacji Miejskiej. Pani Jola nazwała go Margrabią, ale w sumie nie wiadomo, jak ma na imię. Ma za to właściciela z pobliskiego domu, ale praktycznie tam nie przebywa. - To kot wolno żyjący – tłumaczy opiekunka dodając, że teraz przydałby się nowe, schludne schronienie dla kota i czyste legowisko. - Koce sama piorę, ale jeżeli ktoś ma legowisko to mam prośbę, aby przyniósł.
Ale nie wszyscy są przekonani do kociego domku na przystanku. - Sama mam psy i kota, ale nie podoba mi się, że tu siedzi – dodaje kobieta przysłuchująca się rozmowie. - Teraz jest jeszcze pół biedy, ale gdy zrobi się cieplej to do karmy zlatują się muchy, nieprzyjemnie też pachnie. I nie każdemu to pasuje w miejscu publicznym.
Podobne zastrzeżenia ma i szczecinecki ratusz, który obok przystanku postawił tabliczkę, aby kota nie dokarmiać w obrębie przystanku. Po tuszy kota widać, że mógłby trochę zadbać po linie. I nie jest nawet zazdrosny, gdy od niedawna stołuje się u niego inny kot. Leniwie wyleguje się na ławce i nawet nie zerknie w jego stronę, gdy gość wyjada mu coś z miski. Zasadniczo woli przebywać na świeżym powietrzu. Leży na ławce, a pasażerowie stoją karnie obok. Nikt go nie zgania z siedzenia, a widać, że gospodarz czuje się tu bezpiecznie. Daje się pogłaskać, nie ucieka.
Kot przetrwał nawet wymianę starej wiaty na nowy przystanek. Lokator od czasu do czasu wstaje, aby powitać przyjeżdżający autobus i jego pasażerów.
- Nam nie przeszkadza, gdy wymienialiśmy przystanki zastanawialiśmy się, czy wróci i na szczęście wrócił –
mówił nam swego czasu Tomasz Merk, dyrektor Komunikacji Miejskiej w Szczecinku, sam posiadacz dwóch kotów.
– Ludzie się przyzwyczaili, stał się taką miejską maskotką. I dopóki nikomu nie przeszkadza, nie jest agresywny to niech sobie tam mieszka.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?